Wiosenne porządki w szafie są dla mnie symbolicznym przejściem między sezonami. W kontekście ubrań i ubierania się sezony nie są dla mnie aż tak istotne, ale zrobienie wiosennych porządków sprawia, że mocniej czuję powiew świeżości. :) Najczęściej zabieram się do nich wtedy, gdy światło wpadające do mieszkania pokazuje mi… jak brudne mam okna. ;) Nie wiem, jak u Was, ale we mnie wstępuje wówczas jakby nowa energia, nowa siła i chęć do zmian.
Szafa Minimalistki®
Jedyne wiosenne porządki ubraniowe, jakich potrzebujesz!
GWARANCJA satysfakcji lub zwrot pieniędzy.
Wiosenne zakupy?
W tym roku pogoda szaleje i zmienia się tak, że do porządków zabrałam się dopiero wtedy, gdy… okrutnie zmęczyłam się na zakupach.
Mam kilka rzeczy do dokupienia wiosną, ale przede wszystkim są to buty. Jedne już prawie się rozpadły, drugie są w trakcie renowacji u szewca (nikłe szanse powodzenia) i zostałam z niczym. Przyznaję, że odkładałam te zakupy długo, ponieważ nijak nie mogę znaleźć tego, co bym chciała. W akcie desperacji poszłam ostatnio do galerii handlowej i po dwóch godzinach wróciłam wymęczona i z poczuciem, że zdecydowanie czas na wiosenne porządki w szafie, bo mój mózg zaczął mimochodem poddawać się wiosennej akcji marketingowej pod tytułem „kup sobie coś ładnego, najlepiej zwiewnego i w kwiaty”. :/
Jak robię wiosenne porządki w szafie?
Przede wszystkim nie jest to żaden magiczny rytuał ;). Nie przeznaczam całego dnia czy weekendu na porządkowanie ubrań i nie jest to też moim priorytetem. To po prostu różne czynności rozłożone odpowiednio w czasie między innymi obowiązkami. Niemniej jednak jest to zwykle stały zestaw:
- Przegląd rzeczy i selekcja.
- Czyszczenie i naprawa.
- Wiosenny uniform.
- Układanie w szafie na nowo.
Przegląd rzeczy i selekcja
Zaczynam od przeglądu większości ubrań, butów i akcesoriów. Ponieważ nie mam ich tak dużo, mogę spokojnie za jednym razem przejrzeć prawie wszystkie, które noszę regularnie i zajmuje mi to nie więcej, niż jedną godzinę. Nie dzielę ubrań sztywno na sezony, większość noszę przez cały rok, z wyjątkiem np. grubych wełnianych swetrów czy krótkich spodenek.
W trakcie przeglądu:
- oceniam, które rzeczy są nadal w dobrym stanie, które wymagają lub niedługo będą wymagały wymiany albo naprawy.
- Sprawdzam też, które nosiłam najczęściej.
To pozwala mi zastanowić się, czy potrzebuję coś dokupić, i zaplanować dokładne zakupy. Żadnego window shoppingu czy niekończących się inspiracji – dzięki narzędziom wypracowanym przez lata wiem dokładnie, jakich ubrań potrzebuję i jakich szukam.
Zdecydowanie, które rzeczy są jeszcze dobre, a które już nie, nigdy nie było dla mnie łatwe. Jest to coś, czego się po prostu nauczyłam, i nie ma w tym tajemnej wiedzy. Ustaliłam sama dla siebie kryteria, które pomagają mi stwierdzić, czy ubrania są już wystarczająco zniszczone. Przykładowo:
- koszulki – gdy dekolt jest wyciągnięty lub kolor zszarzały;
- jeansy – gdy są porwane lub odbarwione;
- swetry – gdy są mocno wyciągnięte lub dzianina jest zniszczona.
Twoje kryteria mogą być zupełnie inne, bylebyś je sobie uczciwie ustaliła i się ich trzymała. Koszulki czy dresy często z „wyjściowych” stają się dla mnie opcją „po domu” lub raczej „na spacery z psami”, ale staram się dbać o proporcje, żeby ubrań „po domu” nie było zbyt dużo, i o to, żeby nadal były w takim stanie, że spokojnie mogę wyjść np. do sklepu.
Plusem takiego stopniowego zużywania rzeczy jest to, że gdy już się zupełnie zużyją, wyrzucam je najczęściej do pojemników na ubrania. Stamtąd trafią do sortowni i zostaną przerobione na czyściwo – moim zdaniem to najlepszy sposób utylizacji.
Czyszczenie i naprawa
Niektóre rzeczy wymagają czyszczenia i naprawy innej niż codzienna. Nie są to żadne skomplikowane czynności:
- Piorę ręcznie wełniane swetry lub korzystam z zaprzyjaźnionej suszarki do ubrań. :) Większość nowoczesnych suszarek ma opcję odświeżania, które świetnie sprawdza się przy wełnie. Piorę też wełnianą czapkę i szale.
- Medytuję z użyciem golarki do ubrań. :) To żart oczywiście, ale uwielbiam golić ubrania i to dla mnie jak medytacja. Golę regularnie większość wełnianych rzeczy, ale również bawełniane dresy czy bluzy, które się czasami mechacą. Często wystarczy jednorazowe golenie, żeby przestały się mechacić. Od lat używam tej samej, najtańszej golarki, którą pożyczałam już większości znajomych, i nadal działa.
- Odkładam ubrania do zawiezienia do krawcowej [i robię to ;)].
- Odkładam buty do zawiezienia do szewca [i robię to :)].
- Oddaję do pralni płaszcz i kurtkę, jeśli to konieczne.
Planuję wiosenny uniform
To może brzmieć zabawnie, ale jedną z największych korzyści, jaką widzę w szafie kapsułowej (czy też wielu szafach kapsułowych w ramach jednej garderoby), jest możliwość zaplanowania, jakie zestawy będę nosić.
Pozwala mi to później zaoszczędzić masę czasu, a codziennie rano wiem, że mam się w co ubrać. Obserwowanie siebie i swoich wyborów ubraniowych przez lata (w tym siebie na zdjęciach) sprawia, że wiem dokładnie, w czym się dobrze czuję i w czym moim zdaniem dobrze wyglądam. Podkreślam: w czym moim zdaniem dobrze wyglądam. :)
Przykładowo, teraz sięgam do zdjęć, które zrobiłam wiosną i latem zeszłego roku, żeby przypomnieć sobie, co i jak nosiłam. To pomaga mi ułożyć sobie zestawy tegoroczne lub chociaż jeden wybrany statement look, czyli tzw. uniform. Tej kwestii poświęciłam jedną z lekcji w kursie Szafa Minimalistki. Mam się w co ubrać! Jest tam również planer do tworzenia uniformów. Postaram się pokazać swoje wiosenne zestawy i sposób ich przygotowywania za tydzień.
Szafa kapsułowa i narzędzia z nią związane, które wypracowałam, mają jeszcze jeden plus. To zaufanie, które mam do siebie. Zaufanie, że sama wiem, co robić i jak się ubierać, co kupować i jak zestawiać części garderoby, żeby czuć się dobrze w swoich ubraniach i z tym, jak wyglądam. Wiem, że nie każdemu się to będzie podobać, i to jest OK, nie musi.
Układam w szafie na nowo
Oznacza to właściwie, że wszystkie rzeczy trafiają z powrotem na swoje miejsce. :) Jedynym wyjątkiem jest wymiana cięższych zimowych swetrów na lżejsze, głównie letnie ubrania. Zimowe trafiają do szuflady lub pudełka, a letnie na wieszaki lub do szuflady. No i oczywiście, wyciągam już lżejsze buty – tenisówki i czółenka. Podkreślam raz jeszcze, że to wszystko nie dzieje się naraz, jednego dnia, a jest rozłożone w czasie, zwłaszcza że pogoda lubi przecież płatać figle.
I to tyle. Jak widzicie, moje wiosenne porządki w szafie to nic romantycznego i rytualnego, jak to się czasami przedstawia. Wiele mają z kolei wspólnego z rozsądkiem oraz ultrapraktycznym podejściem do ubrań i szafy.
Zmiana garderoby na wiosenną jest czymś co bardzo lubię. Zawsze dostaje po tym dodatkowej energii jakby sam fakt schowania grubszych ubrań miał przywołać ciepło😉. W tym roku wyjątkowo nie „bawię się” w wymianę ubrań i szukanie nowych ponieważ jestem w ciąży i mam tylko dosyć uniwersalną odzież ciążową ( praktycznie wszystkie ubrania pożyczone od siostry która dostała je z kolei od koleżanki) a zanim zmieszczę się w swoje stare ubrania akurat będzie pora na wymianę garderoby na jesienną😂.
Dokładnie, naprawdę coś w tym jest. :))
Chyba mam troche inne ubrania (albo poziom odczuwania zimna), bo ja na taka wymiane garderoby musze jeszcze poczekac – ta zmiana dzieje sie na przelomie kwietnia i maja.
Ale u mnie jest dokładnie tak samo. :)
Ach, nie zrozumiałam!
Może nie wybrzmiało to w tekście wystarczająco mocno, ale u mnie to zdecydowanie porządki na raty. :)
Dzięki za wpis, zmotywowałaś mnie do prawdziwych wiosennych porządków, a nie tylko przełożenia cieplejszych rzeczy na tył szafy ;) Mi zawsze najtrudniej jest zdecydować czy dana rzecz jeszcze się nadaje czy już powinna trafić do kontenera (ubrań po domu mam wystarczająco, a psa ani ogródka nie mam). Oraz faktycznie dotrzeć do krawcowej i szewca. Jest plan na końcówkę marca :)
Mam podobnie, a wg kryteriów podanych w notce, to jakaś 1/3 moich ubrań nadaje się do kontenera ;) ja jednak mam inne kryteria ;) tzn. żadne konkretne ale poszarzała koszulka przetrwała u mnie jako koszulka do spania jeszcze wiele miesięcy, a w wyciągniętych chodzę nie tylko po domu, bo uważam, że tego wcale nie widać ;) (a nawet jak widać i komuś się to nie podoba, to może na mnie nie patrzeć ;) ). Dziurka czy dwie to też nie problem – można zaszyć, dopiero jak widzę, że będą się kolejne dziurki robiły (bo np. materiał jest już przetarty i to widać), to uznaję, że czas wyrzucić…
No właśnie dlatego tak mocno podkreślam, że najlepiej, żeby każdy ustalał swoje kryteria. Pozdrawiam! :)
Trzymam kciuki, daj znać jak poszło! :)
Dzień dobry, nie wiem czy odpowiedź na to pytanie jest gdzieś na blogu, ale zaryzykuję i zapytam, bo nie znalazłam póki co odpowiedzi. Czy w doborze ubrań kieruje się Pani analizą kolorystyczną, a konkretniej czy zdefiniowała Pani swój typ kolorystyczny i sugeruje się Pani paletą barw charakterystycznych dla swojego typu? Czy zdarza się Pani kupić i ubierać rzeczy, które kłócą się z tymi wytycznymi, ale z różnych powodów je Pani ubiera (wygoda, jakość, samopoczucie itp). Jestem na etapie organizowania szafy kapsułowej, jednak mam problem z ogarnięciem tego pod względem kolorystycznym. Intuicyjnie potrafię wskazać kolory w jakich bardziej się sobie podobam, ale nie jestem pewna czy to co mi się wydaje rzeczywiście podkreśla moje naturalne piękno, czy wręcz przeciwnie odbierają urok i powodują „chory wygląd”. W internecie jest masa testów na analizę kolorystyczną i proszę mi wierzyć wyniki są od Sasa do Lasa, wg niektórych jestem jesienią, wg niektórych latem i wiosną. Możliwe, że zbyt się tym przejmuję, ale postanowiłam, że szafa ma zawierać wyłącznie te ubrania, które są „w punkt”.
Na pewno kilka razy o tym pisałam, ale sama już nie pamiętam, gdzie. :)) Nie, nie kieruję się żadną analizą kolorystyczną. Miałam taką robioną dwa razy i podobnie, jak to opisujesz, dostałam dwie rozbieżne opinie. :) Przez lata blogowania i pokazywania swoich zdjęć nauczyłam się, że ten sam kolor na mnie potrafi zebrać skrajnie różne opinie w stylu” cudownie, dodaje Ci uroku” i „wyglądasz na chorą” więc… przestałam się tym przejmować ZUPEŁNIE. :) Sama decyduję które ubrania w jakich kolorach lubię nosić i lubię na sobie, nie potrzebuję do tego żadnych kryteriów z zewnątrz i dziwnych analiz. W sensie, jeśli ktoś ma ochotę taką zrobić – super, ale sama nie chcę i po latach stwierdzam, że wyszło mi to zdecydowanie na dobre. :)
Moja szafa zawiera ubrania w punkt, ale takie, które ja uznam, że są w punkt.
Pozdrawiam serdecznie!
Dlaczego ludzie robią kilka razy analizę kolorystyczną? Ja sama nie potrafiłam się zdefiniować wg opisów w internecie, bo one polegały tylko na opisywaniu koloru włosów, oczu i skóry. Dopiero jak wybrałam się do profesjonalnej kolorystyki to sama „na żywo” zobaczyłam na przykładzie chust jakie kolory mi pasują a jakie nie. Analizę zrobiłam po to by zbudować garderobę kapsułową w swojej kolorystyce. Cieszę się nią już 4 lata.
Dziękuję bardzo za planer. Dużo łatwiej ogarnąć zestawy ubrań jak się ma wytyczne. Tekst też pomocny w porządkowaniu i selekcji ubrań. Pozdrawiam :)
Super, ogromnie się cieszę! :)
Ja mam dość obszerną garderobę, nie muszę więc robić rotacji jesień-zima, ale wiosenne porządki muszą być!
Moim najwiekszym problemem są ubrania ,,po domu,, mam ich bardzo dużo. Szkoda mi ich wyrzucic. Bo mają czasem jakieś małe plamki (np. przy sprzątaniu kropla wybielacza zafarbowała nogawkę spodni dresowych) po domu mi to nie przeszkadza lecz w momencie kiedy muszę wyjść do sklepu lub z psem to się przebieram. To samo dotyczy wizyt niezapowiedzanych gości przed którymi mi wstyd w takich ubraniach. 🙈 Rzeczy po domu w moim przypadku to zakupowe buble, które po jednym założeniu rozciągnęły się lub zmechaciły już nieodwracalnie. Po Twoim poście chyba jednak oddam te ubrania do recyklingu. Pozdrawiam.
Ola, trzymam kciuki! :)
Ja też uwielbiam golenie ubrań golarką :D Od dziecka to było moje ulubione zajęcie, a rodzice z przyjemnością zostawiali mi wszystkie swoje swetry do ogolenia i cieszyli się czasem wolnym :D
Jak dobrze, że jest nas więcej :))))
Dołączam do klubu :))
Witam dziekuje za przydatny jak zawsze tekst.
Tip na poczatek ktorym bardzo chce sie podzielic.
Ja wszystkie ubrania ktore lubie I nie sa potargane ale sa zszarzale czy odbarwione – farbuje. Odkrylam mega prostu sposob. Mozna kupic barwnik do ubran w kapsulce ktory razem z ubraniami wkladamy do bebna pralki I wlaczony normalny cykl prania bez proszku. Po skonczonym cyklu wyciagamy zafarbowane ubrania. Paleta barw do wyboru jest obszerna a sam proces prosty jak zwykle pranie. Napisze Kasi wiecej bo nie wiem czy tu moge zareklamowac co to dokladnie za produkt.
Witam czy jeden z t-shirtow na czysciwo jest z ansin? Zastanawiam sie nad zakupem od nich, jednak bardzo zalezy mi na jakosci, a widzac po zdjeciu nie wyglada za ciekawie.. czy moglabys sie wypowiedziec Kasiu na temat jakosci tej marki? Pozdrawiam
U mnie w szafie są wszystkie ubrania – nie mam podziału na sezony. Skrupulatnie je przeglądam 2-3 razy w roku :)
Chciałam pobrać planer ale nie za bardzo rozumiem jak to działa..?
Kliknęłam, przyszedł na pocztę @” Kurs online Szafa Minimalistki – potwierdź chęć dołączenia do listy”. Potwierdziłam – „Kliknij proszę przycisk poniżej, jeśli zapisałaś się na listę mailingową zainteresowanych kursem Szafa Minimalistki.” – i…. do tej pory nic nie przyszło, od 20 marca.
O co tu chodzi??
OK, teraz kliknelam kolejny raz po czasie i planer był do pobrania. Dzieki.
U mnie zmiana zawartości szafy po zimie jest naturalna, cięższe rzeczy znikają, a w ich miejsce wchodzą delikatniejsze, lżejsze ubrania.
Ja mam problem z ogromną ilością swetrów ciepłych, które uwielbiam na wszystkie możliwe warianty. Też o nie dbam, golę i zajmują mi masę miejsca, Chociaż nie kupuję już od 3 lat, mam ich naprawę dużo przez to, że praktycznie nie ma zimy i nie ma kiedy w nich chodzić. Czasem nie zdążę ubrać żadnego ciepłego, grubego swetra z golfem i następują nagle ciepłe dni. Upycham je znowu na pawlacze i tyły szaf. Podobnie jest z kożuszkiem, ciepłym długim płaszczem – wyjmuję na jesień, chowam na wiosnę, nie ubierając ani razu. Podobny problem mam z paroma parami kozaków, na które kiedyś wydałam masę pieniędzy, są bardzo dobre gatunkowo, ale przez brak prawdziwej zimy „kurzą się” w szafie. Całą zimę przechodzę w botkach, bo w kozakach jest po prostu za gorąco. Nie nadążam z ciuchami za zmianami pór roku… krótka zima, krótkie lato. Jednak nie potrafię ograniczyć się do minimum, lubię różnorodność w ubraniu
Ja mam tak samo, tylko z letnimi ubraniami / butami ;) Ale wiem, że jestem zdecydowanie zmarzluchem
Dlaczego 'pod domu’ to maja być zniszczone albo nietwarzowe łachy? Chyba, żeby obrzydzić się mężowi. Fuj. I po co sterty tego, 2 zestawy wystarczą. Reszta out. I zaraz pół szafy puste.
Zgadzam się. Nie rozumiem tego „po domu”
Jak przygotowuję szafę na wiosnę, to od razu jakaś taka nowa energia się pojawia :) Zawsze staram się zrobić taki porządny przegląd, zaszywam jakieś małe dziurki, przyszywam guziki, odświeżam parownicą laurastar i jestem gotowa na wiosnę :)
U mnie przy takich sezonowych porządkach niezbędna jest golarka i parownica laurastar :) Wiosenno-letnie porządki za mną i od razu nowa energia we mnie wstąpiła!
W zeszły weekend również zrobiłam porządki w szafie. Poprałam i schowałam grubsze rzeczy. Wyciągnęłam też to w czym zamierzam chodzić wiosną. Dodatkowo rzeczy, których nie używałam w poprzednim sezonie zamierzam sfotografować i zamieścić do sprzedaży. Na szczęście nie mam jakiegoś ciśnienia na kupno czegokolwiek. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem byłam w galerii. Znienawidziłam galerie. Wolę kupować online. Powoli zastępuję bieliznę poliamidową bawełnianą.
Polecam wełnę merino lub mieszanki z merino. Polska firma Brubeck ma świetne damskie majtki z takiej mieszanki.
Mam coś już z Brubeck ale nie jestem pod wrażeniem
Ja też jestem na etapie porządków :) u mnie z reguły zajmuje to pare godzin jednego dnia, mam jedno pudełko do którego chowam rzeczy typowo zimowe/letnie w zależności od sezonu. Mogę zapytać, skąd jest ten jasny sweterek? super wygląda :) a może to ręczna robótka :D
Pożyczyłam go od mamy na chwilę, a ona kupiła go w lumpeksie :
Czy to jest cała Woja szafa ubraniowa? 🙂
To chyba odświeżenie starszego wpisu (po komentarzach wnioskuję ;) )? ale to nieważne, nasunęło mi się jeszcze takie pytanie: czy naprawdę można uszkodzone ubrania wrzucać do kontenera? Ja często czytam, że tylko niezniszczone należy wrzucać :/ (ok, przyznaję: w Polsce się nie wczytałem co tam pisze na kontenerach dokładnie, ale w Niemczech, gdzie mieszkam, właśnie wszędzie tylko niezniszczone… nawet tak naprawdę nie ma gdzie wyrzucić tekstyliów jakby się chciało porządnie śmieci posortować…).
Sporo sklepów odzieżowych zbiera tekstylia właśnie, a niekoniecznie ubrania. W Norwegii oddaję tekstylia do H&M (tak, wiem, że to nielubiana marka, inne też zbierają, ale ten mam pod ręką), a ubrania nadające się do oddania wrzucam do kontenera lub oddaję do charity shop.
Dziękuję! (innym też dziękuję za podpowiedzi :) ). Sprawdzę w takim razie jak to tutaj z HM wygląda :)
Do właściwego kontenera można wrzucać wszystko. Natomiast jest mnóstwo kontenerów podszywających się pod legalne firmy. Są również zbiórki odzieży podszywające się pod cele charytatywne. Jeśli tam odda się coś zniszczonego to najprawdopodobniej trafi to na nielegalne wysypisko w lesie.
Na wielu kontenerach jest wyraźnie napisane, że można wrzucić każde tekstylia, zniszczoną odzież też.
Szczerze mówiąc nic już prawie w galeriach nie kupuje.. Im więcej czasu w internecie tym więcej niepotrzebnych zakupów, dlatego nim więcej czasu spędzonego na powietrzu lub angażujących zajęciach tym sensowniej ;)
Od paru lat zakupy w Galeriach przestały sprawiać mi jakąkolwiek przyjemność. Każda próba zakupu konkretnej rzeczy kończy się rozczarowaniem i totalnym zmęczeniem. Jakość ubrań w popularnych sieciówkach jest tragiczna. Już sama nie wiem czy mam zbyt wysokie wymagania, czy rzeczywiście poziom materiałów jak i szycia tak bardzo się obniżył. Obecnie kupuję raczej online i więcej w mniejszych polskich markach aczkolwiek nigdy nie ma pewności,że to także będzie dobra jakość. I tak większość zamówień jest przeze mnie zwracana bo kupujc online dobierane fasonu czy rozmiaru nie jest proste. Czasem cały sezon próbuję coś kupić i ostatecznie kończy się na tym,że chodzę w starych ubraniach bo nic nie mogę dobrać. Suma sumarum ubrań robi się mniej ale też coraz więcej luk w szafie do wypełnienia. Czy może ktoś polecić jakąś markę bieliźnianą, gdzie nie wszystko jest ze sztcznych materiałów i jakieś marki z odzieżą, którą można nosić do biura ale nie tak bardzo formalną?