Ha, bardzo dawno nie było na blogu klasycznych zestawień Szafy Minimalistki, chyba od zeszłej jesieni. Dla osób, które być może są tu (na blogu) nowe – Szafa Minimalistki to cykl prowadzony przeze mnie od blisko ośmiu lat – tutaj znajdziesz podsumowanie i moją całą metamorfozę szafy. W ramach Szafy Minimalistki na własnym przykładzie pokazuję, że nie trzeba mieć miliona ubrań, żeby naprawdę mieć się w co ubrać. Wykorzystuję przy tym koncepcję szafy kapsułowej, ale rozumianej w mój dość unikalny sposób.
Całą swoją wiedzę, ale przede wszystkim realne, działające narzędzia, zebrałam w kursie online, o którym możesz przeczytać tutaj: szafaminimalistki.pl. Znajdziesz tam opis zawartości, modułów, planer do pobrania, ale też opinie Kursantek z I edycji kursu. Tych z II edycji, która się niedawno skończyła, jeszcze nie dodałam, ale mogę napisać, że wzorowe statystyki zostały utrzymane – sto procent ankietowanych osób poleciłoby kurs Szafa Minimalistki! 🖤
Wciąż przyswajam opinie – po pierwszym ich przeczytaniu popłakałam się ze wzruszenia. Jedna z tych cudownych kobiet napisała:
Cieszę się, że znalazłam Cię, Kasiu, w przestworzach Internetu; cieszę się, że zdecydowałam się na zakup kursu (a była to trudna decyzja); i cieszy mnie każdy etap, który w kursie przechodzę (chociaż leją się czasem łzy). Jeszcze długa droga przede mną w kursie, ale nie zamierzam się śpieszyć, tylko delektować każdym krokiem! Taki kurs powinien być przedmiotem obowiązkowym w życiu każdej kobiety! Dziękuję.
I w tym tonie było tak wiele opinii… Rozumiecie, naprawdę nie sposób się nie wzruszyć. 🖤
Po dwóch edycjach i bardzo solidnym zbadaniu konkurencji – nie tylko w Polsce, ale i w anglojęzycznym świecie Internetu – wiem, że kurs Szafa Minimalistki to absolutnie jedyne takie, wyjątkowe narzędzie. Chociaż wydawać by się mogło, że bazuje na znanej idei szafy kapsułowej, to wiem, że wykracza daleko poza nią. W odpowiedzi na wiele próśb postanowiłam zostawić możliwość zakupu wersji podstawowej kursu, ale opcja z bonusami, dostępem do grupy na Facebooku z moim osobistym wsparciem będzie dostępna do kupienia dopiero we wrześniu.
Wiosenna szafa kapsułowa – zawartość
Jak wiecie, nie dzielę swojej szafy na sezony. Większość ubrań, które mam, noszę przez cały rok – zmieniają się jedynie buty, okrycia wierzchnie i jakieś charakterystyczne elementy sezonowe typu lniane krótkie spodenki. Reszta pozostaje w użytku. Moja szafa jest żywa i czasami podlega zmianom. Jest to raczej ewolucja niż rewolucja, dlatego zeszłoroczny tekst z moją całoroczną szafą kapsułową, czyli zestawienie wszystkich moich ubrań, pozostaje w dużej mierze aktualny.
Jesienią do mojej szafy trafiły błękitne jeansy, które widzicie na zdjęciach, i jasne spodnie dresowe – po kilku miesiącach używania zrobiłam ich krótką, ale porządną recenzję. Kolejne w przygotowaniu. Obie recenzje znajdziecie na moim Instagramie (mam plan przenieść je na blog lub do newslettera) w przypiętych Stories.
Wiosenna szafa kapsułowa – zestawienia
Chcę nieco zmienić formę pokazywania moich zestawień. Od kiedy pamiętam, pokazywałam Wam tylko surowy materiał, czyli foto + opis poszczególnych elementów. Dziś do każdego zdjęcia dodaję kilka słów o samym zestawieniu – jest to fragment notatek, które robię sama dla siebie i które, moim zdaniem, są nieodzowną częścią sprawnego i efektywnego porządkowania i budowania szafy. W tych notatkach mam wszystko: dlaczego takie, a nie inne zestawienia wybieram; co sprawia, że dane ubranie/zestawienie jest lub nie jest przeze mnie lubiane; na jakie elementy zwracam uwagę. Wszystkie te szczegóły są doskonale znane moim Kursantkom, ponieważ m.in. to wypracowują podczas kursu. To plus milion innych zagadnień sprawia, że budują swoje i tylko swoje szafy, odpowiadające dokładnie ich gustom i kryteriom, a potem… już zawsze mają się w co ubrać. Proste i fajne, nie? ;)
Przypominam też, że moje zestawienia to nie są jakieś modele sfotografowane na potrzeby wpisu na blog. To są moje codzienne wybory ubraniowe, a zdjęcia robię najczęściej tuż przed wyjściem z domu [najczęściej, bo czasami z domu nie wychodzę po zrobieniu zdjęcia ;)]. Skłamałabym jednak, pisząc, że nie są to zestawy w pewien sposób „przygotowane”. Na tym właśnie polega piękno szafy kapsułowej, że bazuje ona na wypracowanych połączeniach ubrań. To oznacza, że gdy mam ochotę, to sobie spontanicznie eksperymentuję, ale w razie czego wiem, że znam swoje żelazne zestawy, w których czuję się i wyglądam dobrze. Korzystam z tej wiedzy i to sprawia, że nigdy nie jęczę, że nie mam się w co ubrać. Bo wiem, że mam.
Zaczynam od ulubionego codziennego zestawienia. Gdy było zimniej, dodawałam wełniany sweter lub bluzę, puchową kurtkę i trapery lub kalosze. Ten krój koszulki na ramiączkach też jest moim faworytem. Bardzo lubię zdecydowane dekolty – albo blisko szyi, albo głęboki. Długość, a właściwie krótkość koszulki to zdecydowanie udany eksperyment. Bardzo dobrze się w niej czuję, a dzięki wysokiemu stanowi spodni nie przekracza ona moich granic dobrego gustu.
koszulka – Even&Odd
spodnie dresowe – Nago
tenisówki – Lacoste
I mniej sportowa, a bardziej casualowa wersja z długim rękawem. To z kolei idealny dla mnie krój koszulki z długim rękawem. Gdy widzę taką rzecz na wieszaku, często mi się wydaje, że jest nudna, ale niezmiennie podoba mi się na mnie. Welurowa nerka jest superwygodna, a faktura tkaniny plus złota biżuteria podkręcają zestaw. Bardzo lubię takie połączenia. Do tego coś mocno charakterystycznego dla mnie – podciągnięte rękawy i podwinięte nogawki.
koszulka – Samsøe Samsøe
jeansy – Mud Jeans
tenisówki – Lacoste
nerka – Anacomito
Lekko zmodyfikowana i cieplejsza wersja wcześniejszej. Zamiast tenisówek zamszowe kozaki, a na koszulkę narzucony wełniany sweter. Na zdjęciu tego nie widać, ale sporo robią tu faktury – puszystość wełny oraz faktura zamszu i weluru, choć kolory są stonowane. Lubię zwracać uwagę na tego typu nieoczywistości.
koszulka – Samsøe Samsøe
jeansy – Mud Jeans
sweter – &OtherStories
nerka – Anacomito
kozaki – Nessi
Niefortunnie zasłoniłam dłońmi dekolt, a to cały urok tego zestawienia. Pudrowy róż body i kamizelki jest ton w ton, ale lubię różnicę faktur między sportowym prążkowanym materiałem pod spodem a nieco ciężką mieszanką wełny i kaszmiru w kamizeli. Jest to zestawienie, w którym czuję się ultrawygodnie, co jest wynikiem dobrze (pod względem wygody właśnie) dobranych rzeczy. Body są doskonale skrojone – ściskają, gdzie mają ściskać, i nie uwierają. Jeansy są luźne i z wysokim, wygodnym stanem, a kamizela ciepła. Takie szczegóły są dla mnie ważne w kwestii ubrań, które noszę.
body – Nago
jeansy – Kappahl
kaszmirowa kamizela – szyta na miarę
tenisówki – Lacoste
Miałam ważną, ale nie bardzo formalną okazję, więc wystroiłam się jak szczur na otwarcie kanału. ;) A tak naprawdę to czerwone obcasy o wyrazistej formie, czerwona welurowa opaska i złota biżuteria dają efekt. Reszta to zwykłe jeansy i biała koszulka.
koszulka – Samsøe Samsøe
jeansy – Kappahl
buty – Zurbano
akcesoria – znajdziesz tutaj
Ultracodzienne, bardzo wygodne zestawienie. Czuję się w nim nieźle, ale chyba wolę w wersji z białymi jeansami. Sweter jest wełniany, z baby alpaki, zrobiony na drutach przez moją zdolną mamę. Mimo że rękawy są krótsze, to i tak konsekwentnie je podciągam. ;) Buty to jedne z moich ulubionych od wielu lat – będę prosić szewca o jakieś dodatkowe cuda, żeby przetrwały jeszcze sezon. Połączenie formy z zamszem sprawia, że najprostsze ubrania wyglądają jakoś tak porządniej.
sweter – ręcznie zrobiony
jeansy – Mud Jeans
buty – HM Premium
torba – Calvin Klein
I podobnie, w wersji z białymi jeansami, które są… beznadziejne. Schudłam niedawno, moja przyjaciółka podobnie, i wymieniłyśmy się białymi jeansami. Ja oddałam stare Mango, które są na mnie za duże, a ona mi swoje Stradivarius. Niestety, już po godzinie noszenia wiedziałam, że to nie to (choć dałam im jeszcze szansę kolejnego dnia). Stan jest zbyt niski, a spodnie są fatalnie skrojone – ciągną się wszędzie, gdzie tylko mogą. Jednak całe zestawienie w wersji z białymi spodniami podoba mi się bardzo.
sweter – ręcznie zrobiony
jeansy – Stradivarius (z drugiej ręki)
buty – HM Premium
akcesoria – znajdziesz tutaj
Drugi dzień testowania i apogeum niewygody z powodu tych nieszczęsnych jeansów. Na zdjęciu widać nawet, jak odstają w pasie pod swetrem, brr. Wygoda to ważny czynnik w mojej szafie. Pogoda na szczęście umożliwia noszenie lekkiej kurtki. Ta jest z lumpeksu, to rozmiar dziecięcy i bardzo ją lubię. :)
sweter – Tatuum
jeansy – Stradivarius (z drugiej ręki)
kurtka – no name z lumpeksu
buty – HM Premium
akcesoria – znajdziesz tutaj
Kolejne z wypróbowanych i ulubionych zestawień. Wygodne, bezpretensjonalne, na co dzień. Jedyne, co mnie wkurza, to skarpetki – nie podoba mi się, jak wystają, poza tym jedna mi się non stop zsuwała ze stopy. ;)
koszulka – Ansin
jeansy – Kappahl
kurtka – no name z lumpeksu
tenisówki – Lacoste
akcesoria – znajdziesz tutaj
A to już nowa lniana koszula, której „zastosowanie” w szafie zamierzam sprawdzić za pomocą starego dobrego eksperymentu 7 ubrań w 7 dni. Korzystam z własnego planera i narzędzi kursowych, a efekty eksperymentu wrzucę do jednego z kolejnych newsletterów w kategorii Szafa Minimalistki. Jeśli masz ochotę, tutaj możesz się zapisać.
koszula – Bazee
jeansy – Mud Jeans
buty – HM Premium
akcesoria – znajdziesz tutaj
Na koniec mam ogromną prośbę o coś może nietypowego, ale stali Czytelnicy i Czytelniczki doskonale wiedzą, o co chodzi. Prośba dotyczy niekomentowania mojego wyglądu jako takiego (chodzi mi tu zarówno o nieproszone uwagi, krytykę, jak i o komplementy). Chciałabym pokazać, że można rozmawiać o ubraniach, niekoniecznie komentując wygląd osoby, która te ubrania nosi. Spróbujmy zatem skupić się na samych zestawieniach, połączeniach ubrań czy uwagach/problemach/radościach płynących z budowania szafy kapsułowej jako takiej. Dziękuję pięknie z góry. :)
Jakie są Wasze ulubione wiosenne zestawienia tej wiosny? Może zakupowe odkrycia? :)