Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Jak prowadzić bloga? Wartości blogera

blogowe-know-how blogowanie

Jak prowadzić bloga czyli blogowanie od kuchni, część pierwsza. Dziś o wartościach w życiu blogera, moich wartościach. Plus odpowiedzi na pytania dlaczego zaczęłam blogować i co sprawia,  że nadal bardzo chcę blogować :).

 

Co jakiś czas dostaję od Was pytania związane z tym jak prowadzić bloga i prośby o tekst o kulisach blogowania. Zdaję sobie sprawę, że w tym względzie nadal jestem na samiutkim początku drogi i że może nie jest to temat, który zainteresuje wszystkich Czytelników. Mimo wszystko, mocno zachęcam do przeczytania tekstu. Jest on dość uniwersalny i w gruncie rzeczy nie dotyka i nie dotyczy wyłącznie kwestii samego prowadzenia bloga. Chyba naturalnie, pod koniec roku w mojej głowie przemyka mnóstwo myśli podsumowujących i mnóstwo planów, które nachalnie proszą się o spisanie. Wszystko po kolei…

 

Najłatwiej byłoby mi ten mały cykl tekstów o tym, jak prowadzić bloga (planuję trzy części) zacząć od technikaliów. Tzn. jak często piszę, czy planuję notki z wyprzedzeniem itp. I to będzie, ale w części drugiej. Dziś chciałaby zacząć od tego, co ważne, a nie od tego, co najłatwiejsze. Niewiele osób wie, że pierwszy tekst na tym blogu pojawił się dwa razy. Jeden nosi nazwę Genesis i znajdziecie go tutaj, ale najpierwsiejszy pojawił się tu dużo wcześniej, był takim trochę praprzodkiem…

 

W sierpniu zeszłego roku napisałam tą właśnie notkę – Genesis i od niej zaczął się blog w obecnej postaci, ale ten zupełnie pierwszy tekst pojawił się dużo wcześniej, jak i sam pomysł na prowadzenie bloga pojawił się wcześniej. Dokładnie pół roku wcześniej. Wtedy też jeszcze pracowałam w korpo i pomyślałam sobie, że fajnie byłoby mieć takie miejsce w przestrzeni, które byłoby tylko moje i gdzie mogłabym się odrobinę wyżywać kreatywnie. Taki swoisty pamiętnik. I takie miejsce powstało, pod nazwą Simplicite, bo od początku wiedziałam, że będzie to miejsce przesiąknięte prostotą, choć wtedy miała ona bardziej estetyczny, niż duchowy wymiar. To było moje miejsce. Moja przestrzeń, o której praktycznie nikt nie wiedział. W ciągu tych 6 miesięcy pojawiły się może ze 4 notki.

 

W międzyczasie w moim życiu zadziały się różne, poważne zmiany i w pół roku po formalnym otwarciu bloga wyruszyłam z moim przyjacielem w 3 tygodniową podróż po Kubie. Dla obojga nas ta podróż była ważna, choć z różnych względów. W tą podróż zabrałam ze sobą kilka książek, w tym pierwszą książkę Tomka Tomczyka „Kominka” – tą o blogowaniu. I ona otworzyła mi oczy. Nie pamiętam, czy już Wam o tym pisałam, ale w tej książce właściwie jedno zdanie zrobiło na mnie wrażenie. Cytuję luźno, nie pamiętam już dokładnie, ale chodziło o to, że bloger bez Czytelników jest jak pijak pijący do lustra. I wtedy właśnie, po raz pierwszy, nieśmiało pomyślałam sobie, że jednak chciałabym tworzyć treści dla kogoś, nie tylko do pamiętnika.

 

Pierwsze teksty na bloga w obecnej postaci, powstawały na Kubie właśnie, pisane w telefonie albo w notesie. Były to teksty podróżnicze, do teraz chętnie czytane. Wtedy pomyślałam też, że jednakowoż nie chcę się ograniczać do pisania wyłącznie o podróżach i na blogu powstało kilka, dość przypadkowych jak sobie teraz o tym pomyślę, kategorii. To był ciekawy czas. Taki trochę czas blogowych eksperymentów. Nie miałam w głowie żadnej strategii dla tego bloga poza jednym założeniem. Postanowiłam, że dam sobie 1 rok. To miał być dla mnie czas na znalezienie Czytelnika. Czas, żeby przekonać się, czy to co piszę, będzie przez kogoś chętnie czytane. To, że dziś dla Was piszę nadal jest chyba najlepszym dowodem na to, że zrealizowałam cel w tym względzie.

 

Tak, jak napisałam wcześniej, nie miałam do końca sprecyzowanej tematyki bloga. Ona się kształtowała razem ze mną, dojrzewała razem ze mną. Wiedziałam jednak, że chcę, bardzo mocno chcę, żeby za treściami publikowanymi na tym blogu stała WARTOŚĆ. I to faktycznie ta pisana dużymi literami. Chciałam takiego bloga i takich na nim treści, które będą ważne, choć niekoniecznie wielkie. Które będą inspirowały do poszukiwań. Inspirowały do zmiany, do dobrej zmiany. Treści, które nie będą płytkie i bezmyślne.

 

Zdaję sobie sprawę, że w chwili obecnej Simplicite kojarzone jest przede wszystkim w kontekście tematyki minimalizmu i Szafy Minimalistki. Wiecie co? Naprawdę nigdy, przenigdy w życiu, nie przypuszczałam, że na tym blogu pojawią się ubrania. I ja w tych ubraniach, na zdjęciach. Do tej pory, jak o tym myślę, to wydaje mi się to mało prawdopodobne :). Jak to się stało? Zupełnie naturalnie.

 

Wbrew temu, co ktoś mógłby pomyśleć, minimalizm w moim życiu pojawił się na długo wcześniej zanim zaczęłam pisać bloga i może nawet zanim minimalizm stał się modny. Ci, którzy czytali moje poprzednie teksty, głównie te pierwsze o minimalizmie, wiedzą, że dla mnie minimalizm ma dużo głębsze znaczenie niż 15 ubrań w capsule wardrobe. Zmierzam do tego, że na tym blogu treści nie pojawiają się przypadkowo, a ja dbam, żeby za zdjęciami, słowami czyhała Wartość. Szafa Minimalistki powstała dość przypadkowo, ponieważ ja sama, po uporaniu się z chaosem w moim otoczeniu nadal nie mogłam do końca poradzić sobie z ubraniami. Byłam bezradna, choć nie do końca nadmiar ubrań był moim problemem, a ich przypadkowość. I wtedy natrafiłam gdzieś na koncepcję capsule wardrobe, ale na tamtym etapie zupełnie nie wiedziałam jak się do niej zabrać. Wymyśliłam więc sobie prostsze wyzwanie, które doskonale znacie – 7 ubrań w 7 dni. W jakimś rzucie odwagi postanowiłam napisać o tym na blogu, korzystając z tego, że obietnica złożona publicznie będzie może bardziej motywująca. Zainteresowanie Szafą przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania, a forma i koncepcja naturalnie zmieniała się i ewoluowała razem ze mną. Niemniej jednak, ani na moment nie zapomniałam, że tu nie chodzi o pokazywanie ciuchów dla samego faktu ich pokazywania. Szafa Minimalistki to naprawdę potężne narzędzie, które bardzo pomogło mnie i, jak się okazuje z Waszych maili i komentarzy, również wielu Czytelniczkom. I to jest ta właśnie ta WARTOŚĆ, o której piszę.

 

Do każdego tekstu, do każdego artykułu długo się przygotowuję i solidnie odrabiam pracę domową, zwłaszcza w odniesieniu do tekstów pojawiających się w kategorii Quality Life. Czy to oznacza, że w każdym z tych tematów jestem alfą i omegą? Skądże. Czy mam monopol na prawdę i mam prawo mówić komuś jak ma żyć? Nigdy w życiu! Ale jedno jest pewne. Wszystkiego, o czym piszę, od minimalizmu po psychologię pozytywną, teksty o szczęściu czy też uważność, wszystkiego doświadczyłam i wszystko to stosowałam w swoim życiu i na sobie.

 

Pierwszy tekst z cyklu Minimalizm w praktyce, pokazujący moje metody na upraszczanie przestrzeni pojawił się po ok. 2 latach. 2 latach moich doświadczeń, ale też nauki zbieranej w momencie, gdy przekazywałam swoje doświadczenia innym – rodzinie, znajomym i po ich pozytywnym odbiorze. Pierwszy tekst o uważności odważyłam się napisać dopiero po pół roku praktykowania uważności w swoim życiu, a wcześniej po zapoznaniu się z samą ideą dość dogłębnie. Dopiero wtedy mogę coś z pełnym przekonaniem napisać i nieśmiało liczyć na to, że moje doświadczenia mogą okazać się dla kogoś przydatne. A to jest coś, na czym mi absolutnie najbardziej zależy w tym całym blogowaniu. I dlatego tylko czuję potrzebę i chcę blogować dalej. Aby to, co piszę, mogło być dla kogoś przydatne. I wiem, że tak jest. I każdy mail od Was, każdy komentarz, w którym choć wspominacie o tym, że coś Was zainspirowało jest dla mnie jak podmuch silnego wiatru w plecy. Jest bezcenny. 

 

Czy musicie żyć jak ja? Wybrać taką samą ścieżkę? Absolutnie nie, to oczywiste. Ale jeśli coś, czego doświadczę lub coś, o czym napiszę będzie dla Was inspiracją do zrobienia czegoś dobrego dla siebie, dla innych lub w jakikolwiek inny sposób będzie motorem dobrej zmiany, to jest to najlepsze, czego mogłabym sobie zażyczyć i doświadczyć w związku z blogowaniem. Cała reszta, to tylko przyjemny dodatek.

 

Kolejna część Jak prowadzić bloga już za tydzień, a w niej mnóstwo technicznych aspektów pisania bloga (częstotliwość publikacji, grafik tematów itp.) oraz trochę kwestii związanych z organizacją czasu generalnie.

 

PS załączone zdjęcie to jedno z pierwszych, które wrzuciłam na bloga (w notkach, które nie są już dostępne). Zrobiłam je w Muzeum Watykańskim i z jakiegoś względu, choć nie umiem tego wytłumaczyć :), pasuje mi do tego tekstu.

Sprawdź Także

0 0 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
51 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Viennese breakfast

Zaczęłam pisać swojego bloga, tak jak ty, dla siebie, pamiętnikowo, no i oczywiście dla znajomych. Taki mój komentarz, do zmian w moim życiu, nowego miejsca w którym się znalazłam, które dopiero poznaję. Teraz po prawie dwóch latach, marzy mi się zmiana. No dobrze, powiem wprost dotarcie do czytelników z poza kumpli tygryska. Będę z uwagą czytać twoje kolejne teksty o blogowaniu, bo przyznam, że chyba nie rozumiem praw rządzących blogosferą.

Ma wiele swoich przemyśleń i doświadczeń, ale nadal jestem na początku drogi. Polecam Ci książki Tomka, są naprawdę kopalnią konkretnej wiedzy, zwłaszcza że teraz jest fajna na nie promocja :).

Viennese breakfast

„Bloga” czytałam. Niby teorię znam (znać a rozumieć, to dwie różne rzeczy jednak) a przekuć tego na praktykę nie bardzo umiem. Sięgnę jeszcze po „Blogera”

Kasia

Piszesz w taki sposób, że aż chce się wracać. Bez nadęcia i wyszukanych metafor. To jedna z wielu zalet Twojego bloga.
Twój blog zainspirował mnie do zajęcia się swoim na poważnie. Co więcej, dzięki Tobie weszłam na Opiekuna bloga, napisałam do Patryka, Patryk namówił mnie do stworzenia swojej własnej domeny i tak to się wszystko potoczyło. Uwielbiam takie związki przyczynowo -skutkowe :)
Piszę od niedawna i od paru dni się jaram, że Ajka z Prostego bloga dodała moją stronę do swoich ulubionych miejsc w sieci! Dla mnie to mega wyróżnienie i oprócz rosnących statystyk kolejny powód, by pisać dalej. Dlatego, Kasiu, dziękuję za inspirację!

Katarzyna Kędzierska

Kasiu, to ja bardzo dziękuję za miłe słowa :). A propos związków przyczynowo-skutkowych, to polecam ten tekst poniżej. Ja doświadczam tego bardzo często :)

https://simplicite.pl/zasada-synchronicznosci-w-zyciu/

Kasia

Dziękuję za link! Coś w tym wszystkim jest :)

Dorota Zalepa

Najpierw chciałabym się odnieść do tego, że podziwiam Cię, że udaje Ci się publikować na wakacjach! Wiem, że to nie jest takie proste.

Wartość to jest jedna z najważniejszych cech, dla których odwiedzam danego bloga. Lubię treści, które niosą ze sobą jakieś przesłanie. Jako blogerka, czasem ubolewam nad tym, że większą popularność mają posty lekkie, czasem nawet banalne od tych, które są bardzo przemyślane i pracochłonne (też masz takie odczucia?). Nie mniej wydaje mi się, że w dobie ogromnej ilości blogów, które powstają jak grzyby po deszczu, to właśnie te wartościowe przetrwają próbę czasu.

Masz rację, ale ja się zastanawiam czasami co to znaczy „mają większą popularność” – są lepiej klikane, mają więcej komentarzy? Myślę, że relatywnie łatwiej jest jest skomentować łatwy tekst niż ten, nad którym trzeba się zastanowić. Z drugiej strony, który bardziej trafi do serca/głowy?

Mam głęboką nadzieję, że jednak te wartościowe treści się obronią.

Agata Muszyńska

Jestem ciekawa, co napiszesz o częstotliwości publikowania tekstów i o grafiku tematów. Tak więc po tej interesującej części czekam na kolejną. :) I jak tak wygląda „samiuśki początek” Twojej drogi, to jak będziesz w połowie… Będzie zacnie. :)

Agnieszka Skarbińska

Lubię oglądać blogi takie jak Twoje, ale chyba za jakiś czas przestanę to robić… bo rosną jak grzyby po deszczu. Mamy dziś w necie tylu speców od lajfstajlu, speców od tego jak pisać/prowadzić blog… że trudno się połapać. Gorzej niż z podręcznikami do języka obcego – za cholerę nie wiesz, jaki wybrać, bo wszystkie wydają się być zajebiste.

Wiesz, myślę, że z blogami jest jak ze sklepami. Jest ich mnóstwo, ale przecież z jakichś powodów masz te swoje ulubione :).

lifemaniaczka

Stworzyłaś miejsce do którego regularnie wracam. Zawsze zaglądam z ciekawością co tym razem się pojawi. Czuję autentyczność tego bloga i dla mnie osobiście to jest duża wartość:))

Sylwia Bazylińska

:) Nie pamiętam kiedy pierwszy raz odwiedziłam bloga ale nie ma to znaczenia bo teraz bywam tu czesto:)

Marta J

Zajrzałam na Twojego bloga z ciekawości, gdy dowiedziałam się, że wygrałaś nagrodę z Zalando. Na początku myślałam, że to kolejny blog „do oglądania” ale piszesz tak ciekawie, że przez noc łyknęłam wszystkie Twoje wpisy. Teraz zaglądam tu regularnie i próbuje zmienić nie tylko nastawienie do mojej szafy:)

Katarzyna Kędzierska

Wiesz, że uzasadnienie jury brzmiało podobnie? :) Cieszę się bardzo.Nie ukrywam, że zastanawiałam się czy ktoś, kto trafił tu tak, jak Ty zechce zostać, biorąc pod uwagę, że nie znam się na modzie zupełnie :).

Chwila dla siebie

Ja chciałabym pisać z dużą wartością, ale najczęściej moje teksty kwalifikują się do tych „lekkich”. Nie wiem już sama – pisać dalej tak jak jest, czy rzucić to wszystko w cholerę. (Nie, nie rzucę bloga, wiem to na pewno. Ale pewnie wrócę do rzadszych publikacji – nazwa bloga mnie zobowiązuje ;) ). Takich dylematów jest coraz więcej. Starzeję się?

Jeśli starzenie się polega na zadawaniu sobie pytań, kontestowaniu rzeczywistości i poszukiwaniach to faktycznie, starzejesz się. Ja w takim razie też ;)).

To nic złego chyba, co? ;)

Skąd! To naturalne w100% :).

Bardzo cieszę się na serię takich wpisów. Sama niedawno zaczęłam blogowanie i nie mam określonego tematu. Szukam go i szukam. Ale chyba przyjdzie do głowy, kiedy przestanę. ;)

Bardzo interesujący tekst. Naprawdę świetnie jest zajrzeć na Twojego bloga „od kuchni”. Jesteś jeszcze bardziej bliższa i rzeczywista, a Twój blog jest jednym z najlepszych w sieci. Ja odnajduję wartość w każdym Twoim poście, a najfajniejsze jest to, że piszesz lekko, bez napuszenia, bez ściemniania. Bardzo chętnie będę czytała kolejne posty z tej serii, gdyż wszelkie rady i uwagi odnośnie prowadzenia bloga są dla mnie niezwykle cenne. Inspirujesz:)

Dziękuję pięknie :).

karolajnus D

Twój blog jest jedynym blogiem na którym odważyłam się napisać po raz pierwszy komentarz, gdyż bije od Ciebie, albo od Twoich tekstów prawdziwość, rzetelność i uprzejmość do czytelnika, a to bardzo ccenię. Zawsze znajdę tu coś co mnie zaskoczy/zaciekawi i potem zaczynam się zastanawiać nad własnym życiem :) Dziękuję!

Karolajnus, dziękuję. To dla mnie ogromnie cenny komplement:).

Aurora

Nigdy nie przestanę uczyć się tej sztuki ;)

elaree

Z niecierpliwością czekam na drugą część :)

Hej :) mój pierwszy post też pojawił się w lutym. To była bardzo ciężki okres w moim życiu. Blog miał być uzdrowieniem. Niestety umarł śmiercią naturalną do października. Teraz mimo, że mam niewiele czasu obiecuję, że będę częściej pisać i choć pomysłów nie brakuje to posty pojawiają się bardzo rzadko. Ciesze się, że piszesz, bo lubię odwiedzać Twojego bloga. Pozdrawiam!

Katsunetka

Pamiętam, że trafiłam do Ciebie przez przypadek wędrując po prostu po komentarzach u innych. Wsiąkłam pewnie na dobre w czytanie tego co piszesz, jesteś tez jedną osób które zainspirowały mnie do poszukania swojej ścieżki.

Katarzyna Kędzierska

Dziękuję, bardzo mi przyjemnie to czytać. Trzymam kciuki za Twoją ścieżkę :).

Kamila Urbaniak

Nie czytam zbyt długo Twojego bloga, właściwie to początek dopiero, ale lubię ciepło i tą prawdę, która jest w tekstach :) Naprawdę przyjemnie się Ciebie czyta, a przy okazji stoi właśnie za tym ta Wartość. To nie jest ot takie pisanie. Wartość jest również dla mnie bardzo ważna choć blogi mamy o różnej tematyce i tylko w jakiś punktach styczne. powodzenia dalej :)

Ewa

Bardzo przyciągający jest styl w jakim piszesz – bez popadania w mentorski ton, bez poczucia wyższości, a raczej jakbyś dzieliła się przemyśleniami znad kubka z kawą. W każdej chyba notki bije właśnie coś takiego – jakbyś po prostu chciała coś opowiedzieć, a przy okazji tak się składa, że masz naprawdę mądre i ciekawe rzeczy do opowiedzenia. To wielka zaleta.

Katarzyna Kędzierska

Bardzo dziękuję :). Będę to sobie czytać w chwilach zwątpienia :).

Beata Redzimska

WIesz Kasiu Kominek powiedzial odnosnie tematyki bloga Twoja tematyka jest w Tobie. Ja wciaz jeszcze szukam tego, o czym chce pisac. Niestety jak zacznie sie pisac o czyms, a potem ma sie ochote wziac wiraz w inna strone nie jest to takie proste. I trzeba troche lawirowac. Pozdrawiam serdecznei Beata

I ja się absolutnie z nim zgadzam. Przy czym, czasami trzeba zajrzeć w głąb siebie, żeby tą tematykę poczuć. A poszukiwania to nic złego przecież, to zupełnie naturalna kolej rzeczy. Pozdrawiam!

Luiza S.

Post bardzo mądry, niewielu jest blogerów, którzy faktycznie przygotowują się do poruszania nowych tematów. Wielu ma się za alfę i omegę w niemal każdej kwestii, a okazuje się, że tak naprawdę kompletnie nie znają się na rzeczy. U Ciebie jest zupełnie inaczej. Z Twoich postów aż bije szczerość i taka nienachalna mądrość. Chciałoby się Ciebie czytać i czytać :) Pozdrawiam :)

rogaczki

Najsilniejszą stroną Twojego bloga jest właśnie merytoryczne przygotowanie i dopieszczenie każdego tekstu :) Względy wizualne są oczywiście ważne, miło spędza się tu czas. Ale to ta pewność, że każdy post ma wartość, daje cokolwiek i nie jest tylko pustymi linijkami tekstu przyciąga czytających, i mnie oczywiście. Po cichu zazdroszczę, ale wiem doskonale, że stoi za tym nie tylko pasja, ale i ogrom pracy. Chylę czoła i mam nadzieję, że jeszcze długi będziesz nas częstować swoim talentem :)
pozdrawiam, A

Matka Prawie Wariatka

Ciekawe.
Moja przygoda zaczęła się właśnie od pamiętnika.
Teraz mam kilka ludzi, dla których piszę.
Jestem na etapie Kominka również :)
Ale nie wiem, jakoś słbo mi to chyba idzie :(

Paulina Gaworska

Dla mnie to bardzo mądry i inspirujący tekst, ja szukam swojego pomysłu na bloga, znaczy swojej koncepcji nie tylko pisania, ale chyba samej siebie, a raczej formy wyrazu. Piękny blog, założenia i idee, myślę, że będę do Ciebie wracać nie raz i znajdę nie jedną inspirację. Pozdrawiam:)

Paulina, dziękuję bardzo :). Przed Tobą trudna, ale i wyjątkowo przyjemna praca, trzymam kciuki!

Paulina Gaworska

Dzięki:) Wierzę, że się uda. A najlepsze jest to, że dla mnie pisanie to jakaś forma ćwiczenia – wytrwałości, własnej kreatywności i cierpliwości. A to przydatne cechy:)

Panna Marta

Znalazłam w tym artykule wiele inspiracji za co szczerze dziękuje!

Kamil Naja

Moim zdaniem, najważniejsza jest wiarygodność i odróżnianie się od innych blogerów, dzięki temu można budować ruch na stronie. Jeśli tylko powielamy informacje, które można znaleźć na innych stronach, blog nie osiąga sukcesu.

Konrad

Bardzo się cieszę, że tu trafiłem szukając wtyczek do mojego raczkującego od.. dziś bloga;) Już korzystam z kilku.
Zaraz przechodzę do kolejnych wpisów z Twej blogerskiej biografii, bo to o czym piszesz tutaj, czyli minimalizm, prostota, wartości, głębia, to wszystko jest mi bliskie i także chciałbym wyrazić to na moim blogu. Ale jak to się skonkretyzuje? Tego dziś nie umiem przewidzieć. Na pewno odkrywanie własnej ścieżki jest procesem, ale przede wszystkim trzeba ruszyć ;) W każdym razie miło wiedzieć, że jest taka bratnia dusza. Chętnie wrócę po inspirację i porady. Pozdrawiam:)

Bardzo przyjemny tekst :-) Sama dopiero zaczęłam (moja strona dziś obchodzi tydzień ;-) ) i chętnie poczytam tak o Twoich początkach (i jak je postrzegasz teraz) oraz o dobrych radach :-)

Matka LJ Wariatka

Pisanie oczyszcza. Moja prostolinijność pozwala mi na szczęście na pisanie o czym tylko zapragnę! Oby jeszcze znaleźli się chętni, żeby to czytać ? Blogowanie uwalnia mój rozum i pomaga w codziennych walkach bycia mamą i żoną. To jest ta moja prywatna przestrzeń, mój czas na rozliczenie myśli ?? nawet jeżeli pisze się do „szuflady” zachęcam każdego. Super, że poza ciekawymi i życiowymi tekstami na Twoim blogu można również nauczyć się czegoś o pisaniu ?

Felicjas

Każdy blog jest inny i na każdym z nich znajdziemy inne informacje. Kolejna sprawa to fakt, iż jeden blog będzie prowadzony przez osobę prywatną, a inny przez firmę i charakter jego prowadzenia będzie tylko i wyłącznie biznesowy.

wiola

świetny, konkretny tekst :)