Trzeci rok z rzędu przygotowuję tekst, gdzie spowiadam się Wam ze swoich ubraniowych zakupów. Można już chyba mówić o tradycji. :) Co okazało się strzałem w 10, a co bublem?
Robię te zestawienia konsekwentnie z kilku powodów, o których poniżej:
- Wiem, że je lubicie. :)
- Jesteście ciekawi jak i co kupuje minimalistka.
- Fajnie mieć jakiś punkt odniesienia dla swoich nawyków zakupowych (choć to może być też niepotrzebne i bardzo złudne).
Ile wydałam na ubrania w 2018 roku?
W 2018 roku wydałam na swoje ubrania dokładnie 935,89 zł. Do tego dostałam w ramach współpracy z marką Tatuum kaszmirowy sweter o wartości 499 zł oraz buty Nessi, ale nie wiem ile kosztują. Dokładny rozkład cenowy możecie zobaczyć na grafice poniżej. Kupowałam jedynie potrzebne rzeczy (no, jeden szary sweter mogłam sobie odmówić ;)). Cieszy mnie, że kupując mniej mogę sobie pozwolić na jednorazowo droższe zakupy. Staram się bardzo zwracać uwagę na jakość i jestem gotowa za nią zapłacić więcej (chociaż nie kupuję wcale super-markowych-hiper-drogich rzeczy), ale nie uchroniło mnie to wcale przed zakupowymi bublami. Na co wydałam więc ten niecały tysiąc złotych?
edit: Kompletnie zapomniałam o spodniach z Cubusa, które kosztowały 59 zł (w promocji) – nic się przed Wami nie ukryje! Dodałam do listy.
koszulka na ramiączkach KappAhl z bawełny organicznej (dział dziecięcy) – 14,99 zł
biała koszulka Mango bez rękawów – 89 zł
koszulka w paski Muji z bawełny organicznej – 55 zł
bawełniana bluzka Esprit w różowe paski – 59 zł
długi sweter &Other Stories – 350 zł
sukienka Weekday – 88 zł
sweter Samsoe Samsoe z lumpeksu – 20 zł
legginsy z Lidla – 11,99 zł
sandały Mango – 69 zł
espadryle Toms – 159 zł
spodnie Cubus z bawełny organicznej – 59 zł
Co się sprawdziło, a co okazało się bublem?
Generalnie muszę przyznać, że mam całkiem dobre oko i rękę do zakupów. Z tegorocznych nabytków tylko dwa okazały się mało trafionymi zakupami, a jeden całkowitym bublem. Kompletną porażką okazała się sukienka z RiskMadeInWarsaw, którą możecie zobaczyć na tym zdjęciu. Zwróciłam ją bardzo szybko, dlatego nawet nie wliczałam do końcowego zestawienia, bo nie miało to sensu. Jednocześnie, nadal noszę tę bluzę Riska, która w moim rankingu dostała 22 punkty na 25 możliwych.
Zdążyłam założyć ją dosłownie kilka razy, gdy zauważyłam, że szwy na samym dole po prostu puściły. Jeszcze przed pierwszym praniem. Gdyby sukienka była tańsza pewnie przymknęłabym oko i zabrała do krawcowej. Jednak kosztowała 365 zł, co nie jest niską kwotą za sukienkę z wiskozy. Dlatego postanowiłam złożyć reklamację, która została szybko rozpatrzona i uwzględniona. Dostałam przeprosiny i zwrot pieniędzy. Na plus muszę przyznać, że jest świetnie skrojona.
Do nietrafionych zakupów muszę zaliczyć w tym roku letnie buty. Moje staruteńkie sandały już naprawdę się rozpadły (reanimacja u szewca pozwoliła mi je nosić rok dłużej) i traciłam już nadzieję na coś fajnego i zgrabnego na moją wąską stopę, gdy na przecenie w Mango znalazłam białe sandałki. Były bardzo tanie, co znajduje odzwierciedlenie w jakości. Sznurki się siepią – na razie obcinam i reanimuję, ale nie wróżę im wieloletniego życia w mojej szafie. Drugim mniej trafionym były espadryle Toms. Świetne opinie, etyczna produkcja, legendarna wygoda – postanowiłam spróbować. Jasny materiał brudzi się szybko (tego się spodziewałam) i obtarły mi jedną kostkę. Jakby były wyższe z jednej strony, albo mam pechowo niesymetrycznie ułożone kostki. ;) Podkładka pod piętę pomogła, ale zdecydowanie nie są to moje ulubione buty.
Kilka spośród kupionych rzeczy od razu stało się moimi ulubieńcami. Szare swetry noszę w sumie na zmianę i uwielbiam każdy z nich. Długi, kaszmirowy (milutki jak sierść szczeniaczka) i nowy nabytek (kupiony w grudniu) prosto z lumpeksu. Świetnym zakupem okazały się też koszulki z bawełny organicznej. Tę na ramiączkach noszę i na co dzień pod swetry, i na jogę. W koszulce w paski Muji przechodziłam całą wiosnę i długie zeszłoroczne lato. Tkanina się zmechaciła bardzo delikatnie (golarka załatwiła sprawę), a szwy trzymają się nienagannie na swoim miejscu. Muszę jednak przyznać, że identyczna koszulka, ale z działu męskiego jest jeszcze lepszej jakości. Mam porównanie, bo MM również taką sobie kupił. Uwielbiam też legginsy w kwiaty z Lidla!
***
To by było tyle mojej zakupowej spowiedzi. :) W przyszłym tygodniu postaram się wrzucić na bloga moje ulubione zestawienia z Szafy Minimalistki, głównie swetrowe. Jeśli masz ochotę na więcej „zakupowych” tekstów, linkuję do moich ulubionych:
Analiza stylu w 5 krokach plus kilka uwag praktycznych
Co to za materiał? Poradnik materiałoznawstwa odzieżowego
5 błędów, które najczęściej popełniamy na zakupach
Podziel się proszę swoimi zakupami z ostatniego roku – tymi udanymi i tymi mniej udanymi też!