Od ostatniego tekstu w temacie pielęgnacji twarzy minęło już ponad pół roku. W tym czasie, w mojej kosmetyczce i na mojej łazienkowej toaletce ogromnie się pozmieniało. Obecnie, na co dzień, do pielęgnacji twarzy używam 7 kosmetyków (włączając oczyszczanie i pielęgnację jako taką).
Dotychczas, w ramach cyklu pojawiły się teksty:
Toaletka Minimalistki. Kosmetyki do makijażu na wiosnę
Toaletka Minimalistki. Pielęgnacja ciała
Lista kosmetyków, których obecnie używam
- pomarańczowy olejek Biochemia Urody
- krem Embroylisse
- serum pod oczy be organic
- peeling oczyszczający be organic
- eko-ampułka z kwasem hialuronowym Pat&Rub
- masło do ciała Biosensual (jako maseczka)
- krem Skinoren (punktowo na wypryski)
- dodatkowo: osobny ręcznik do twarzy i ręczniczek z mikrofibry
W tym roku postanowiłam sobie, że sukcesywnie będę wymieniać zawartość kosmetyczki na kosmetyki, które w jak największym stopniu są naturalne, organiczne. Stąd pojawił się olejek pomarańczowy z Biochemii Urody oraz kosmetyki be organic. Olejek znacie pewnie doskonale, w końcu to Wy poleciłyście mi go wcześniej :). Recenzje tego olejku z pewnością znajdziecie już gdzieś w sieci, dodam jedynie, że w pełni zgadzam się z peanami pochwalnymi na jego cześć.
Dla siebie zostawiłam recenzję kosmetyków be organic. Jest to bardzo młoda, polska marka, która weszła na rynek w maju tego roku. Stworzona przez Mamę i Córkę, które wymyśliły sobie, że stworzą kosmetyki, które będą organiczne, naturalne, bezpieczne dla ludzi i zwierząt (bez składników syntetycznych, bez substancji pochodzenia zwierzęcego i nie testowane na zwierzętach), przyjemne dla ciała i przyjazne dla środowiska. Przyznacie, że po przedstawieniu mi takiej filozofii marki, nie miałam wyjścia i gdy zaproponowano mi współpracę, z przyjemnością zabrałam się za testowanie. Marka be organic to w chwili obecnej linia 7 produktów, z których przez ostatni miesiąc testowałam dwa: peeling myjący do twarzy i serum pod oczy.
Wieczorny rytuał pielęgnacyjny
Codziennie
Nie jestem pewna, czy nazwanie tych czynności rytuałem to do końca trafiony pomysł, ponieważ tych czynności jest dosłownie kilka. Na początek oczyszczam twarz i oczy olejkiem. Trzymam się wytycznych producenta, czyli wmasowuję niewielką ilość olejku zwilżonymi dłońmi w skórę twarzy, zmywam też nim makijaż oczu. Do zmycia olejku używam mokrego (gorącego) ręczniczka z mikrofibry (kupionego z olejkiem). Olejek schodzi doskonale, a razem z nim wszystkie zanieczyszczenia i makijaż. Aktualnie używam kremu Embroylisse, który dostałam w prezencie. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, ale ten krem faktycznie jest tak uniwersalny, jak twierdzą :). Jest doskonały na wyjazdy i podróże. Sprawdza się zarówno pod puder mineralny, jak i na noc, choć chyba wolałabym na noc coś bardziej odżywczego, ale chyba z lenistwa nie chce mi się iść i poszukać.
Doszłam również do wniosku, że po 30-ce już naprawdę przydałoby się zadbać o skórę pod oczami. Tak, jak pisałam wcześniej, od ponad miesiąca testuję serum pod oczy be organic i nie zapowiada się, żebym miała je zmienić na inny kosmetyk. Spełnia wszystkie moje potrzeby: jest silnie nawilżające i regenerujące, nie podrażnia oczu (co się często zdarza przy kosmetykach naturalnych), nie ściąga za mocno oraz nie „wałkuje się” po nałożeniu makijażu. Serum ma bardzo lekką, przyjemną konsystencję, jest też właściwie bezzapachowe. Wykorzystuję je również do delikatnego masażu okolic oczu, pamiętając o właściwym kierunku. W tym filmiku widać to doskonale. Producent zapewnia jeszcze efekt liftingu po godzinie od nałożenia. Szczerze mówiąc, nie zauważyłam tego napięcia, ale w moim przypadku jest to dużą zaletą – nie znoszę uczucia ściągania pod oczami, a i moja skóra w tym miejscu chyba takiego szczególnego napięcia jeszcze, odpukać, nie potrzebuje. Drobny minus za to, że po naciśnięciu pompki wychodzi zbyt wiele produktu jest rekompensowany przez fakt, że wszystkie opakowania są w całości biodegradowalne. Skoro już jestem przy opakowaniu to dodatkowy plusik za niezwykle przyjemną fakturę opakowań, buteleczki są jakby woskowane (mam podobne wizytówki:)). Nie jestem specjalistką od składów, ale skład serum pokazany koleżance (ekspertowi) nie wzbudził żadnych podejrzeń. Zresztą, możecie go przeanalizować dokładnie same.
Serum pod oczy Olej Macadamia&Centella – cena 45 zł (50 ml) – pełen skład produktu oraz leksykon składników.
Raz w tygodniu
Raz, góra dwa razy w tygodniu robię również peeling. Teoretycznie, na mojej skórze (cienka, wrażliwa, przetłuszczająca się – generalnie masakra) powinnam używać peelingów enzymatycznych, ale ich nie lubię. Wiem, że to bez sensu, ale dopiero po kuleczkach mam wrażenie czystości. Z drugiej strony, muszę bardzo uważać, żeby nie podrażnić skóry zbyt mocnym tarciem. Większość ziarnistych peelingów jest dla mnie zbyt ostra w działaniu, natomiast peeling be organic jest po tym względem idealny. Kuleczki są niezwykle delikatne i bardzo drobne, nie powodują podrażnień, ale oczyszczają skórę, która staje się jaśniejsza i gładsza bez efektu napięcia czy ściągnięcia skóry. Zapach jest bardzo przyjemny, choć równie delikatny jak kuleczki :). Do codziennego używania bym go oczywiście nie polecała, ale raz na tydzień to dla mnie optymalny wybór. Peeling, podobnie zresztą jak i serum, jest bardzo wydajny. Używam już go ponad miesiąc i nie zużyłam chyba nawet 1/3 opakowania. Ponownie, nie jestem specjalistką od składów, ale skład peelingu również pokazany koleżance, która produkuje kosmetyki, nie wzbudził żadnych podejrzeń. Zresztą, możecie go przeanalizować dokładnie same.
Peeling be organic Bambus&Ryż – cena: 42 zł (200 ml) – pełen skład produktu oraz leksykon składników.
W pozostałym zakresie nic się nie zmieniło. Ampułki Pat&Rub używam raz na tydzień lub 2 tygodnie, po oczyszczeniu twarzy i uprzednim peelingu. Choć początkowo ma się delikatne wrażenie naciągnięcia, to tak naprawdę doskonale nawilża twarz. Raz na jakiś czas, gdy moja buzia bardzo potrzebuje jeszcze dodatkowego nawilżenia, to na noc nakładam na nią grubą warstwę masła do ciała marki Biosensual. To masło robi moja koleżanka, nie jest dostępne w regularnej sprzedaży. Robione również wyłącznie z naturalnych składników. Kremu Skinoren używam wyłącznie w awaryjnych sytuacjach, gdy nie jestem w stanie opanować skóry rozszalałej z powodu hormonów, stresu czy też czekolady :).
Co myślicie o kosmetykach organicznych/naturalnych? Używacie, czy też wolicie drogeryjne? Sprawdzacie dokładnie etykiety? Aha, i macie może jakieś nowe, super odkrycia kosmetyczne? Chwalcie się proszę, to dzięki Waszym poradom odkryłam puder mineralny i olejek, za co jestem bardzo wdzięczna :).
* wpis powstał we współpracy z marką be organic
Od kilku lat nie wyobrazam sobie zycia, czyli wieczotu bez kremu glicerynowego z wit A – jest idealny tak na mordke wychlastana nadmorskim wiatrem jak i wymrozona, niekoniecznie gorskim, mrozem :)
u mnie ostatnio na blogu króluje polski fitomed :)
Ciekawe te kosmetyki be organic :-). Moze sprawdze jak zuzyje aktualne :-). Mhm… ostatnio zakochalam sie w emulsji myjacej avalon organics z Vit. c (ale nie „gel” tylko cream). Wydawalo mi sie ze przy mieszanej cerze wcale sie emulsja nawilzajaca do mycia nie sprawdzi ale ten kosmetyk jest cudowny. W zasadzie czesto nie czuje nawet potrzeby nakladania po niej kremu. Skora jest gladka nawilzona oczyszczona i jedrna. Serio. Wow. . jesli nie macie cierpliwosci do olejkow i sciereczek i spedzania godziny w lazience na oczyszczaniu to bardzo polecam. Fakt. kosztuje ok 40zl ale to dobrze wydane pieniadze :-)
Hej, to mit, że olejek + ściereczka trwa godzinę, poważnie. Wmasowanie olejku razem z demakijażem oczu trwa moment, a ściereczką ściągasz wszystko, nie bawiąc się już w żadne mleczka do demakijażu i waciki. Naprawdę świetna opcja.
Powiedz mi proszę Kasiu – a co potem z ta sciereczka? Po makijazu pewnie jest przybrudzona. Pluczesz ja woda czy jak?
Tak, po każdym zmyciu makijażu płuczę ją w gorącej wodzie, a raz na kilka dni po zmyciu makijażu piorę ją delikatnie w mydle, które mam pod ręką. Zajmuje to kilkanaście sekund.
A czy mówiąc o gorącej wodzie masz na myśli taką z czajnika czy po prostu bardzo ciepłą z kranu? To stanowi dla mnie dużą różnicę – łazienka na piętrze, czajnik na parterze…
Taką gorącą z kranu. Najcieplejszą, jaką jestem w stanie wytrzymać :).
Miałam miniaturę kremu Embryolisse i doskonale się u mnie sprawdził, jednak nie zdecydowałam się na pełnowymiarowe opakowanie. W tej chwili mam inny krem i również świetnie się spisuje.
Jestem pod wrażeniem Twojego minimalizmu kosmetycznego. Mnie chyba nigdy nie uda się dojść do takiego minimalizmu.
Kasiu, a masz może jakieś doświadczenia z kosmetykami marki Yves Rocher? One też podchodzą pod kosmetyki naturalne, czy to tylko taki chwyt marketingowy, a kosmetyki nie wyróżniają się niczym szczególnym? Pozdrawiam
Aniu, nie mam, niestety, żadnych doświadczeń z Yves Rocher w kontekście pielęgnacji twarzy. Miałam kiedyś ich żel pod prysznic z linii Bio (byłam bardzo zadowolona i z tego, co pamiętam skład był bardzo fajny) i podkład (tu byłam dużo mniej zadowolona), oba wygrałam w jakimś konkursie, bodajże.
Może ktoś inny pomoże?
Yves Rocher używałam przez mnóstwo lat (zanim w Polsce powstały autoryzowane drogerie). Niestety od co najmniej 5 lat mam coraz bardziej mieszane odczucia co do tych kosmetyków jeśli chodzi o efekty pielęgnacyjne. Nie jestem alergikiem, ale zdarzyło mi się, że tonik,krem z serii bio mnie uczulił, serum też. Hitem dla mnie są tusze do rzęs tej marki bo nie wysychają tak szybko jak inne tusze. Jeśli chodzi o naturalność wydaje mi się, że jest wiele bardziej naturalnych kosmetyków niż YR.
Miałam kiedyś ich krem nawilżający, jakiś błyszczyk do ust, tusz do rzęs, cień do powiek, balsam i żel pod prysznic… Mam bardzo wymagającą skórę i ani krem ani też balsam niestety się nie sprawdziły, tak samo błyszczyk. Z cienia byłam bardzo zadowolona, długo się trzymał, ale z tego co widziałam już tej serii nie ma. Niestety nie jestem chemikiem, żeby oceniać ich skład, ale na pewno mają świetne zapachy :)
Jestem wielką zwolenniczką używania olejku jako środka do demakijażu. Na razie pełni u mnie tę rolę zwykły olejek arganowy, którego mam spory zapas, ale kiedy się skończy na pewno będę szukać równie naturalnego zamiennika. Mam straszliwie wrażliwą skórę, skłonność do alergii i podrażnić mnie potrafią nawet delikatne kosmetyki hipoalergiczne. Z olejkiem nie ma tego problemu, makijaż schodzi bez problemu, oczy nie szczypią, a skóra jest dodatkowo odżywiona. Z czystym sumieniem polecam. Tak samo jak wodę różaną w roli toniku, również jest bardzo delikatna i sprawdza się u takich „wrażliwców” jak ja.
W letnie miesiące jestem też bardzo przywiązana do wody termalnej, która pomaga doprowadzić do znośnego stanu skórę twarzy, która kiesko znosi upały, chociaż słyszałam, że niektórzy uważają ten produkt za zwykła fanaberię.
Bardzo podoba mi się filozofia marki be organic i chętnie wypróbuje ich kosmetyki, jeśli gdzieś na nie trafię.
Czy poza wyjazdami używasz embryolisse na co dzień? Też mam ten krem, ale z uwagi na krytykowaną w jego składzie parafinę boję się używać go tak często. P.S. Może wiesz również, co złego jest w parafinie? Niestety nie orientuję się w ogóle w chemii…
Tak, używam na co dzień. Naprawdę się sprawdza, chociaż tak, jak napisałam, jak mi się skończy, chciałabym jakiś bardziej odżywczy krem na noc. Pod koniec maja byłam w Berlinie na sesji zdjęciowej i makijażystka (Amerykanka) miała właśnie ten krem w kosmetyczce. Aż zapytałam z ciekawości i ona mówi, że używa go od kilkunastu lat i jest to jedyny krem, któremu jest wierna.
Co do parafiny, to z tego, co wiem (ale nie jestem absolutnie specjalistką) to parafina jest olejem mineralnym, który jest pochodną ropy naftowej i jego użycie w kosmetyce (choć używany od dawien dawna) wzbudza wiele kontrowersji. Jedni twierdzą, że oleje roślinne są dużo lepsze, a inni, że oleje roślinne mogą uczulać, a parafina jest neutralna.
Dziękuję Kasiu za informacje, jak dla mnie teraz latem, wydaje się być wystarczająco bogaty zarówno na noc jak i na dzień. Może dam mu szansę na codzienną pielęgnację :)
I też jestem zwolenniczką usuwania makijażu olejkiem, używam albo kokosowego, albo mieszanki z olejkiem rycynowym. Najlepsza metoda, bez niekończącego się tarcia oczu :)
Co do kremów polecam jeszcze steamcream – świetny i lekki na upały :)
Parafina przede wszystki nie robi nic – nie naiwlża, nie odżywia. Jedynie daje wrażenie, że robi COŚ. A tworzy jedynie warstwę na skórze, która często blokuje pory.
Kasiu, mam pytanie dotyczące kwestii na ktorej zdecydowanie się znasz. ;) Zupełnym przypadkiem trafiłam dziś do C&A i spotkalam tam kaszmirowe swetry przecenione z 199zł na 70. Swetry są cieniutkie, ale ciepłe (można się zgrzać przymierzając), bardzo miękkie w dotyku. Czy należy węszyć spisek?
Pozdrawiam serdecznie :))
Hmm, generalnie jest coś takiego jak kaszmir II gatunku, często sprzedawany w sieciówkach. Nie dorównuje on właściwościami temu I gatunku, wiele osób uważa, że lepiej kupić wełnę merino niż II gatunek kaszmiru. Ja mam jednak dwa kaszmirowe, sieciówkowe swetry, jestem z nich bardzo zadowolona, ale tak czy owak kosztowały ok. 300 zł. 70 zł to podejrzanie tanio :), ale kto wie, może to wcale nie podstęp tylko duża obniżka. Jeśli jesteś skłonna poświęcić 70 zł to spróbuj, sama jestem ciekawa :).
musze kiedys wyprobowac kosmetyki marki be organic… Tez mam dosc minimalistyczne podejscie do kosmetykow – zalezy mi na prostych, dobrych skladach. rano zamiennie dwa sera z biochemii urody i filtr/krem bb z filtrem, wieczorem tez zamiennie serul (olejowe) i olej z rozy pizmowej zmieszane z zelem hialuronowym. Do mycia niezmiennie bydlo alep, plus plyn micelarny biodermy. I woda termalna.
Odkryc kosmetycznych nieco mam- podzielę się nimi w wolnej chwili!!!
Marta, koniecznie. A gdybyś miała jakiś super-krem to już obowiązkowo :).
Kasiu, z kremow dobry sklad i nie za wygórowana cena polecam marke Make Me Bio.
Od ponad dwóch lat stosuję tylko kosmetyki organiczne i kosmetyki naturalne. Zawsze czytam etykiety, sprawdzam, co znajduje się w kupowanym przeze mnie produkcie. Często niestety producenci nadużywają nazw eco, bio, organic i tylko sprawdzenie składu lub kupowanie kosmetyków zaufanych marek, może uchronić nas przed tzw. eko-ściemą. Marce be organic przyglądam się od kiedy ich kosmetyki pojawiły się na rynku i na pewno wkrótce w mojej kosmetyczce pojawią się ich produkty. W lipcu mam imieniny, więc na prezent będą jak znalazł :)
Co do kosmetyków to od jakiś 2 lat używam do twarzy krem z YR Hydra Vegetal krem intensywnie nawilżający, oczywiście korzystam też z szamponów i płynu dwufazowego do demakijażu. Ostatnio też zaczęłam sięgać po kosmetyki z Ziaji i bardzo mi podpasowała linia kosmetyków z zieloną oliwką :). Zastanawiam się jeszcze nad wyprubowaniem z Ziaji kremu do twarzy, ale pamiętam, że kiedyś kupowałam i mi się nie sprawdził więc jestem sceptyczna. Chętnie poznam też inne marki :). Pozdrawiam, Ewa
Osobiście zwracam uwagę na składy kosmetyków, ale nie wariuję na tym punkcie. Ze swojej strony mogę Ci polecić Kasiu peeling polskiej firmy Phenome, Exfoliating Facial Paste. Jest to ciekawy kosmetyk: połączenie maski i peelingu, mój absolutny hit. Co jeszcze? Zdecydowanie serum nawilżające Yonelle.
A ja poczułam się skuszona marką Be Organic, poczytam sobie na jej temat:)
Mam tak samo w przypadku peelingów enzymatycznych – nie ma granulek, nie ma peelingu;)
Ach gdybym ja była taka konsekwentna :)
No i nie wiem gdzie zaginął mój komentarz>?! Z kosmetycznymi newsami zacznę od peelingu. POLECAM: Drobnoziarnisty peeling WYGŁADZAJĄCY 3w1- Eveline. Tak samo jak Ty nie jestem przekonana do enzymatycznych bo musi mi trzeć.. Ten trze delikatnie i wygładza. Zapach taki sobie, ale bardzo wydajny i łatwy w aplikacji i spłukiwaniu. Co mnie zaskoczyło dla każdego wieku +15 czyli dla córki, mamy, babci itp. Mam cerę normalną i u mnie od kilku miesięcy ten peeling sprawdza się doskonale. Dostępny w drogeriach za ok. 14zł. https://www.eveline.eu/pielegnacja/twarz/argan-oil/drobnoziarnisty-peeling-wygladzajacy-3w1
Jesli chodzi o CIENIE DO POWIEK to moim odkryciem i absolutnym hitem są: firma: Rimmel nr 002 kolor sulletproof beige – CIENIE W KREDCE. Długo się trzymają ( pod warunkiem, ze się je nakłada punktowo a nie rozciera). No i są higieniczne bo ostrzysz jak zwykłą kredkę a reszta wkładu zostaje nie tknięta- nie utlenia się itp. Na opakowaniu jest oznaczenie, ze są zdatne 30 miesięcy od otwarcia. Dla mnie idealne dla tych co mają albo dużo cieni albo używają sporadycznie.
Muszę wprowadzić nieco minimalizmu do mojej kosmetyczki- wskazane zwłaszcza na lato. Mam dużo kosmetyków, a w praktyce używam tylko jednych i tych samych- moich ulubionych :)
A reszta się powoli przeterminowuje? Co za marnotrawstwo! ;)
A tam odrazu czarne wizje@@@ Można zawsze komuś oddac, zamienić się lub sprzedać na allegro pakiet używanych kosmetyków za symboliczną kwotę
O ile jestem poukładana i kocham ład i porządek to dotarło do mnie, że jednak kosmetycznie jestem na rozdrożach czyli w pewnym sensie w chaosie. Tzn zmieniam i nawyki i kosmetyki.
Ostatnio zakochałam się w polskiej marce Ava. Są to kosmetyki naturalne i ekologiczne, i naprawdę działają. Zwłaszcza polecam serum Hydranov (i inne sera), ale kremy też są naprawdę fajne.
mam pytanie ile ważności mają kosmetyki be organic ?
Janet, to zapewne zależy od kosmetyku. Proponuję sprawdzić bezpośrednio na stronie producenta.
Chcę je zakupić, przekonałaś mnie Kasiu do tego serum pod oczy ;)
Mam 35 lat i jestem jeszcze większą minimalistką – do pielęgnacji twarzy stosuję krem nawilżający Dexeryl, żel pod oczy Flos-Lek ze świetlikiem, mniej więcej raz w tygodniu żel do mycia twarzy Tołpa Dermo Face (na co dzień myję samą wodą). Na sporadycznie występujące wypryski – spirytus salicylowy. Eksperymentowałam z kremami liftingującymi pod oczy, ale zawsze mam później bardzo podrażnione spojówki.
Ja stosuję olej z opuncji figowej jako uzupełnienie ochrony przeciwsłonecznej :D dodatkowo wiem, że zapobiega ona fotostarzeniu się skóry :) Ja mam z firmy Bio Agadir, który jest ok i polecam jakby któraś z Was chciała kupić :)