Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Co czytam, gdzie bywam i co słychać czyli coś jakby podsumowanie wakacji :)

Cześć! To już trzeci „co u mnie słychać” tekst w tym roku i przyznaję, że ich formuła całkiem przypadła mi do gustu. :) Zastanawiałam się, o czym chciałabym Wam napisać, i postanowiłam nie selekcjonować, tylko skupić się na życiu w jego pełnej i fascynującej różnorodności. I tak oto w tym tekście jest wszystko!

 

Drugie „adopciny” Chewiego

 

W czerwcu były drugie „adopciny” tej małej kulki futra. Obiecałam gdzieś komuś kilka słów na temat Chewiego – jak nam razem, jak on się ma. Otóż żyje się nam dość zgodnie. :) Jest to mój drugi pies w życiu i wciąż odkrywam, jakie to jest niesamowite, że psy potrafią się tak mocno różnić usposobieniami. Nela jest stonowaną damą, z własnym życiem wewnętrznym i wybiórczym podejściem do miziania (tyłek, brzuszek i uszy w środku). Chewie zaś najchętniej przytulaskowałby się cały dzień. Z wyjątkiem czasu poświęcanego na jego osobiste zajęcia takie, jak: ganianie za ciężarówkami, polowanie na gołębie i wiewiórki oraz ustawiczne próby zaprzyjaźnienia się z osiedlowymi kotami. Głównie z kotem Bartusiem, który jako jedyny nie ucieka, ale potrafi z godnością przywalić psu między oczy. Chewie oberwał już dwa razy, ale zupełnie go to nie zniechęca.

 

  1. Po fryzjerze. 2. i 3. OK, miesiąc od fryzjera. 4. Moje największe szczęście, czyli pies, który ma sierść, ale nie zostawia włosów. Wcale i nigdzie, serio! Do tego przed pójściem spać wylizuje się jak kot. :)

 

Nie jest tylko różowo. Chewie to pies po przejściach i po dwóch latach wiem już, że części zachowań pewnie nie uda się skorygować. Przezwyciężył lęk separacyjny i teraz zostaje w domu bez problemu. Jest to jednak pies trochę autystyczny, naprawdę, a największy nasz kłopot to nadwrażliwość na dźwięki. Kichnięcie budzi chwilową panikę, a odkurzacz, mikser czy kosiarka atak furii. Niemniej największy problem to burze. W tym roku sezon burzowy w pełni, a nie zapowiada się, żeby miało być lepiej. Jedyne, co udało się wypracować, to to, że pies przychodzi do mnie, szukając ukojenia, a nie chowa się w najciemniejszym kącie pod łóżkiem, trzęsąc się jak galaretka. Mimo to każda burza to bardzo trudny czas, a ja próbowałam już prawie wszystkiego. Szczelnie zasłonięte okna, muzyka relaksacyjna dla psów z YouTube, psi masaż relaksacyjny i suplementy (nie leki) na uspokojenie. To naprawdę najgorsze uczucie na świecie, gdy przerażone stworzonko przychodzi, prosząc o pomoc, a ja nie wiem już, co zrobić. Mam jeszcze kilka możliwości do przetestowania, ale nie chcę dla niego leków na stałe.

 

Piszę o tym też po to, by pokazać, że adoptowane psy to nie tylko lukier i słodziutkie fotki, ale również problemy, z którymi trzeba się zmierzyć, biorąc odpowiedzialność za stworzenie pod naszą opieką.

 

 

Lato to dla mnie także okres odpoczynku. Dużo czasu spędziłam w Przystani, ale głównie w czerwcu i lipcu. Sierpień to już moment, gdy ostro wróciłam do trybu praca, bo na jesień zaplanowałam kilka zawodowych wyzwań, do których się intensywnie przygotowuję, ale o tym za chwilę. Najpierw przyjemności. :)

 

  1. Makaron z cukinią, fasolką i kurkumą – to moje najprostsze i najulubieńsze danie, nie tylko latem. Gotuję makaron. W tym samym garnku podsmażam warzywa na maśle klarowanym z kurkumą oraz szczyptą soli i pieprzu. Dodaję odrobinę śmietanki trzydziestki. Mieszam i gotowe. 2. Gdy przyjadą przyjaciółki i karmią. :) 3. Mój punkt widokowy w Przystani. 4. Lipcowy.

 

„Prawda jest potomstwem ciszy i medytacji” – Isaac Newton

 

  1. Moje miejsce. 2. Kupiłam domek wśród sadów, lepiej nie mogłam. 3. Z Nelaskiem. 4. Kocham tę leśną część działki za domkiem – chcę, żeby została taka dzika.

 

Z biblioteczki minimalistki

 

Ostatnie miesiące to dla mnie czas czytania. Czytałam dużo i bardzo różnorodnie. Kilka szybko wchodzących kryminałów (nadrobiłam Chyłkę, nie jestem jej superfanką, ale wchodzi szybko i gładko), sporo fantasy, które poleciła mi koleżanka z biura, takich jak: Zakon drzewa pomarańczy (wszystkie części), Cień i kość czy cała Trylogia Czarnego Maga. Ale i trochę książek związanych ze studium dla nauczycieli medytacji mindfulness, które właśnie kończę. Szczególnie polecam dwie pozycje:

  • Pozwól, że Ci opowiem… bajki, które nauczyły mnie, jak żyć,
  • Twoje zdrowie potrzebuje Ciebie. Lekcje mindfulness w medycynie.

 

  1. Opalanie przy okazji. 2. Pogoda sprzyjałaby czytaniu w deszczu, gdyby nie Chewie. 3. „Przekrój” – jedyne czasopismo, które kupuję. Lubię bardzo. 4. Jak widać, nie tylko ja wciągam się w czytanie w Przystani. :)

 

To jedno ze zdjęć zrobionych w ramach sesji dla Wysokich Obcasów. Wywiad ze mną w ciekawej konwencji minimalistka versus maksymalistka ukazał się w jednym z wakacyjnych numerów. Wciąż można go przeczytać online. Autorką zdjęć i tekstu jest Monika Redzisz.

 

Co nowego na blogu?

 

Poza czytaniem również pisałam sporo. Chciałabym wrócić do cotygodniowej rutyny pisania tekstów na blog, ale i nie biczuję się, gdy mi się to nie udaje. Ciągle pracuję nad ustawieniem swoich priorytetów. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, konsekwentnie staram się wycofywać z „zapewniania kontentu” w mediach społecznościowych na rzecz bloga i newslettera. Jestem coraz bardziej zachwycona potencjałem, który pokazuje się w dużo mniejszych społecznościach i na bardziej kameralnych spotkaniach, np. w czasie Letniej Grupy Medytacyjnej (o tym za chwilę) i w „Serialu o prostym życiu”.

 

„Serial o prostym życiu” to cykl comiesięcznych, bonusowych tekstów, które piszę i wysyłam zapisanym na newsletter do grupy „Minimalizm i proste życie”. To są dla mnie trochę inne teksty niż to, co czytacie na blogu. Nieco bardziej osobiste, pogłębione, ale wciąż oscylujące wokół tematyki prostego życia. Cieszę się ogromnie, że znajdują Waszą aprobatę i tak piękny odzew w komentarzach pod tymi postami. Mam wrażenie, że w mniejszej grupie jesteśmy dla siebie wszyscy jakoś bardziej prawdziwi.

 

Jeśli macie ochotę, wciąż możecie się do tej grupy zapisać tutaj (klik). Kolejny odcinek serialu we wrześniu, zawsze też udostępniam hasła do wszystkich wcześniejszych odcinków/tekstów. Poniżej możecie zobaczyć tytuły i tematy czterech ostatnich.

 

 

Na blogu również sporo się działo. Napisałam wreszcie tekst, który chodził mi po głowie od bardzo dawna, pokazałam pierwsze rezultaty odświeżania wnętrz w Przystani i napisałam dwa teksty z cyklu Szafa Minimalistki.

 

1. Jak się ubierać w upały czyli Szafa Minimalistki na lato 2. Szafa Minimalistki na okres przejściowy 3. Czy wciąż jestem minimalistką? 4. Domek letniskowy w stylu minimalistycznym. Gdzie spędzam tegoroczne wakacje?

 

Pojawił się jeszcze jeden ważny dla mnie tekst. Ważny z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to tekst, w którym odpowiadam na pytanie, dlaczego nie polecam konkretnych marek ubraniowych, a konkretne ubrania. Po drugie, jest to tekst, w którym prezentuję coś bardzo fajnego, mianowicie Planer zakupowy.

 

Tekst: Moje najlepsze i najgorsze zakupy ubraniowe

 

Pytania: „Jak kupować, żeby nie żałować?”, „Jak nie kupować nietrafionych rzeczy?” i „Jak nie wydawać kasy bez sensu?” to te, które bardzo często mi zadajecie. W kursie Szafa Minimalistki. Mam się w co ubrać! poświęcam im godzinny webinar, w którym daję solidną dawkę wiedzy. Samo mięso – jak mówią kursantki. Część tego mięska wyjęłam i włożyłam właśnie w Planer zakupowy, w którym opisuję 10 rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim pójdziesz na zakupy i daję dwa arkusze do wypełnienia przed zakupami i na zakupach. Obiecuję, że wypełnienie ich rzetelnie zniweluje ryzyko nietrafionego zakupu prawie do zera. Prawie, bo nie mam wpływu na jakość kupionych rzeczy. ;)

 

Kliknij tutaj, zapisz się na newsletter i pobierz planer.

 

Żeby dostać planer, musisz zapisać się na newsletter, ale jest to fajny newsletter, naprawdę. :) Co tydzień, we wtorek, wysyłam garść wiedzy, porad na tematy związane ze slow fashion, z budowaniem osobistej szafy kapsułowej i kursem Szafa Minimalistki. Mam się w co ubrać!, którego III edycja rusza 6 września. Nie mogę się doczekać, bo praca z kursantami to sama przyjemność. To kolejna cudowna i kameralna grupa, lepszej nie mogłabym sobie wyobrazić. Dziewczyny są tak wspaniałe, wspierające i kreatywne, że aż łezka się kręci ze wzruszenia.

 

Z toaletki minimalistki

 

Wiem, że obiecałam kosmetyczny tekst, ostatni taki pojawił się na blogu ponad 2 lata temu! Na pewno taki przygotuję jesienią, tymczasem wrzucam kilka zdjęć z projektem denko czyli króciutkimi recenzjami kosmetyków, które skończyły mi się w ostatnim czasie.

 

1. Serum rozświetlające MIYA – pachnie przepięknie i jest ultra-wydajne, ale po pierwszym zachwycie po kilku początkowych aplikacjach, przestałam widzieć różnicę. 2. Tu był olejek z pestek malin „Z wioski na Warmii” – moja skóra bardzo go lubi. 3. Jeden z moich ulubionych produktów do ciała, to już drugi czy trzeci słoik.

 

Moje zachwyty

 

Lato to też taki czas, gdy jestem człowieczkiem w zachwycie. Zachwycie przyrodą, sztuką, ludźmi, zdarzeniami. Uczę się wciąż dawać temu przestrzeń, co oczywiście sprawia, że wtedy nie mam przestrzeni na coś innego. Tego także się uczę, bo choć doskonale rozumiem, że aby gdzieś mieć więcej, gdzie indziej trzeba mieć mniej, to jednak w codziennym życiu zachowanie świadomej harmonii nie jest wcale łatwe. I nie są to często jakieś duchowe pytania z wysokiej półki, a raczej prozaiczne typu: posiedzieć nad jeziorem czy zrobić pranie lub: jechać do Zachęty czy posprzątać dom. ;)

 

1.Wszędzie, gdzie mieszkam, jest brzoza. 2. W hamaku – planuję taki kupić w przyszłym roku. 3. Najpiękniejsze. 4. Ten widok mi się nie nudzi.

 

Coraz prościej, coraz bardziej po mojemu, bez kompromisów, bez oglądania się na konwenanse. Za to w zgodzie z tym, co czuję, z moimi wartościami, estetyką, gustem. Autentycznie.

 

1.Zachęta 4ever. 2. Malowanie paznokci w nieco innym stylu. ;) 3. I kto tu kosił, ja czy on? 4. Minipiękno. Gdybym tak samo widziała pająki…

 

1 i 2. Makaron i makaron z płaskurki i samopszy z Biobabalscy. 3. Lampa – cudowny prezent od mojej Mamy. :) 4. Drobiazgi.

 

Spokój

 

Gdybym miała wybrać słowo na kolejne miesiące, wybrałabym „spokój”. Coraz więcej spokoju we mnie. Coraz więcej zaufania do siebie i do życia. Naturalnie, to nie oznacza, że tak jest non stop i w każdym momencie, ale im więcej daję sobie przyzwolenia na wszystkie odcienie emocji (też złość i smutek), tym więcej przychodzi do mnie spokoju. Nie potrafię tego zatrzymać. ;) Ten spokój się wylewa i wsiąka we wszystko, co robię.

 

„Umysł mówi: wszystko się ułoży, wówczas poczuję spokój. Serce mówi: znajdź swój spokój i wszystko się ułoży” – Marianna Wiliamson

 

Przez osiem tygodni lata co piątek prowadziłam zajęcia w Letniej Grupie Medytacyjnej, czyli gronie osób, najczęściej początkujących, które odważyły się spróbować medytacji mindfulness z moim prowadzeniem. Co tydzień, gdy siadaliśmy do praktyki, prosiłam o określenie jednym słowem, z czym przychodzimy. Było różnie. Zmęczenie. Niepokój. Ciekawość. Lęk. Stres. Ekscytacja. Wdzięczność. O to samo prosiłam na koniec i słowo, które pojawiało się zdecydowanie najczęściej, to „SPOKÓJ”. Znajdź swój spokój i wszystko się ułoży.🖤

 

Jako nauczycielka medytacji mindfulness w trakcie certyfikacji (mówiłam o tym więcej w ostatnim odcinku podcastu) czuję ogromną wdzięczność za tę grupę i za to doświadczenie. Zdarzyło się wszystko, co mogło się zdarzyć. :) Na pierwsze medytacje nie można się było dostać, bo albo platforma zawiodła, albo ja nie doszacowałam liczby chętnych. Mierzyliśmy się wszyscy z różnego rodzaju zewnętrznymi przeszkadzajkami, zarówno ja, jak i uczestnicy. Byliśmy w doświadczeniu, które nie zawsze było idealne, ale na pewno było prawdziwe, jak to w życiu. I jest to coś, co zdecydowanie chcę kontynuować.

 

Jutro (w poniedziałek o 20:30) startuje Jesienna Grupa Medytacyjna. Jeśli macie ochotę, pięknie zapraszam, jeszcze można dołączyć tutaj (klik). Będziemy się spotykać przez osiem kolejnych tygodni, w poniedziałkowe wieczory, na godzinne spotkania wypełnione praktyką, dzieleniem się (tylko jeśli ktoś ma ochotę) i moimi miniwykładami na temat mindfulness.

 

Kliknij tutaj i dołącz do Jesiennej Grupy Medytacyjnej.

 

 

W Jesiennej Grupie Medytacyjnej spotkania są on-line, co sprawia, że może dołączyć każdy, niezależnie od miejsca, w którym jest. Wiem jednak, że jest spora liczba osób, które – podobnie jak ja – złaknione są spotkań na żywo. Tym daję znać, że w połowie listopada ruszy mój dyplomowy kurs MBSR (Mindfulness Stress Based Reduction, czyli kurs redukcji stresu oparty na mindfulness). Więcej o kursie możecie na razie przeczytać tutaj (klik) – to są doświadczenia z kursu, w którym brałam udział, lub posłuchać tutaj (klik) – opowiadam o tym, co to w ogóle jest medytacja mindfulness i o mojej drodze nauczycielskiej.

 

Zapisy do mojej grupy MBSR będę prowadzić w październiku, kurs wystartuje w połowie listopada i będzie trwał przez kolejne osiem tygodni. Zajęcia będą odbywać się stacjonarnie, w Warszawie. Obiecuję, że jeszcze będę o tym pisać, ale gdyby ktoś z Was był chętny, a był spoza Warszawy, polecam niedługo startujące kursy moich koleżanek i kolegów z grupy. Tomek prowadzi kurs we Wrocławiu, Sylwia w Poznaniu, Magda w Rybniku, a druga Magda w Krakowie.

 

Zapach jesieni

 

1. Dzięki pomocy przyjaciół wstępne porządki w Przystani już poczynione. Rynny drożne. 2. No jesień, no. 3. Trawa skoszona. Wreszcie nauczyłam się odpalać kosiarkę spalinową. 4. Ogródek lekko ogarnięty.

 

Co zostało w Twojej głowie i sercu po wakacjach?

Sprawdź Także

4.9 13 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
21 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments