Darmowe
planery, e-booki...

Podziel się:

Darmowe
planery, e-booki...

Szafa Minimalistki w praktyce. Ile wydałam na ubrania w 2021 roku?

Już szósty (!) rok z rzędu przygotowuję tekst, w którym „spowiadam się” Wam ze swoich zakupów ubraniowych. Co okazało się strzałem w dziesiątkę, a co bublem?

 

Ile wydałam na ubrania w 2021 roku?

 

Pobierz darmowy PLANER SZAFY MINIMALISTKI

Pobierz darmowy PLANER ZAKUPOWY

 

W 2021 roku wydałam na swoje ubrania równo 1107 złotych, z czego 638 złotych na ubrania stricte, a 469 złotych na buty.

Lista tego, co kupiłam:

  • sukienka Nudyess – 279 zł,
  • spodnie Wólczanka – 99,99 zł,
  • sztyblety Vagabond – 469 zł,
  • bluzka Nudyess – 249 zł,
  • 2 koszulki bez ramiączek Pepco – 9,99 zł.

Lista tego, co dostałam do swobodnych testów:

  • body Nago – 259 zł,
  • spodnie dresowe Nago – 289 zł,
  • koszulka w paski Kokoworld – 179 zł,
  • koszula Bazee – 299 zł,
  • koszulka biała Ansin – 149 zł,

Lista rzeczy, które dostałam z drugiej ręki:

  • spódnica granatowa
  • musztardowy sweter

 

Swobodne testy oznaczają, że dostałam ubranie od marki, ale nie byłam do niczego zobowiązana w zamian. Mogłam je zostawić, oddać, pokazać lub nie. Ubrania z drugiej ręki trafiły do mnie z szaf przyjaciół – im nie pasowały, a mnie owszem :).

Dla porównania, w poprzednich latach wydałam na swoje ubrania:

  • 2015 – 1 650 zł,
  • 2016 – 2265 zł,
  • 2017 – 2 221 zł,
  • 2018 – 935,89 zł,
  • 2019 – 1678,9 zł,
  • 2020 – 1499 zł.

 

Co się sprawdziło, a co okazało się bublem?

 

Sukienka Nudyess | Opaska Mavka

 

sukienkę Nudyess wypatrzyłam gdzieś w sieci i przyglądałam się jej bardzo długo, zanim zdecydowałam się kupić. W ciągu ostatniego roku ostatecznie pozbyłam się dwóch zniszczonych już sukienek, o dość podobnym kroju, i wiedziałam, że to odpowiedni dla mnie model. W końcu kupiłam na wyprzedaży w butiku stacjonarnym, razem z bluzką, którą widzicie na środkowym zdjęciu.

 

Bluzka Nudyess | Dresy Nago

 

Ta bluzka, w zestawieniu ze spodniami dresowymi Nago, to mój uniform (statement look) do prowadzenia zajęć medytacyjnych. Od początku wiedziałam, że potrzebuję gotowego, wygodnego i odpowiadającego mi estetycznie uniformu – bym nie musiała się przejmować wyglądem w trakcie zajęć medytacyjnych, które prowadzę. Koszula Bazee jest z czystego lnu i bardzo ją lubię – przechodziłam w niej całe lato, w najróżniejszych zestawieniach.

 

Koszula Bazee | Sukienka Weekday

 

Sukienki nie nosiłam bardzo często, więc czuję, że jest jeszcze dla mnie za wcześnie, żeby wypowiedzieć się na temat jakości. Spodnie dresowe i bluzka z kolei były przeze mnie dość intensywnie eksploatowane i prane, a ich jakości nie mogę niczego zarzucić. Bluzka jest z grubej, prążkowanej bawełny, a spodnie to niebielony materiał z mieszanki organicznej bawełny, hempu (włókno konopi) i poliestru. Jakości koszuli mogę zarzucić tyle, że guziki mogłyby być lepiej przyszyte, bo odpadają z niezwykłą łatwością. :)

 

Spodnie Wólczanka | Sztyblety Vagabond

 

Spodnie Wólczanka i sztyblety Vagabond to obecnie jedne z podstaw mojej jesienno-zimowej szafy. Kupowałam je razem i starannie dbałam o to, żeby dobrze razem wyglądały. Obie rzeczy noszę już kilka miesięcy, i to dość często. Na razie z butów jestem bardzo zadowolona. Są bardzo wygodne, noszą się dobrze i wygląda na to, że jeszcze długo mi posłużą. Spodnie są OK, ale dość szybko widać po nich zużycie, głównie po kolorze, który staje się coraz mniej granatowy, a bardziej niebieski. Nie jest to coś bardzo złego, ale jednak wolałam je w ciemniejszej odsłonie (na zdjęciach może nie być to dobrze widoczne).

 

Koszulka Pepco | Spódnica z drugiej ręki

 

Koszulki Pepco kupiłam w ramach swoistego eksperymentu. Są z działu dziecięcego, chłopięce konkretnie, ale ich krój bardzo mi odpowiadał. Wielu moich znajomych kupuje dzieciom ubrania w Pepco i chwali je za wytrzymałość. Byłam ciekawa i finalnie moje wrażenia są mieszane. Z jednej strony są to koszulki, w których szwy rzeczywiście nie wykręciły się ani o milimetr, mimo intensywnego i częstego prania. Biel również nie szarzeje. Minus jest taki, że po wycięciu metek i wyjęciu plastiku zostały małe dziurki w tkaninie, które powiększyły się po praniu. Wiadomo, że za marką Pepco stoją określone wartości, a raczej ich brak, i stałą klientką na pewno nie zostanę, bo mogę nią nie być, ale gdy będę szukała dresów na spacery z psem, to pewnie zajrzę tam w pierwszej kolejności.

 

Koszulka Ansin | Spódnica z drugiej ręki

 

Koszulkę Ansin noszę już dość długo, koszulkę KOKOworld trochę krócej, ale obie naprawdę nieźle się sprawdzają. Koszulce w paski na razie nie mogę zupełnie nic zarzucić, serio! Jest doskonałej jakości. Biała koszulka Ansin jest naprawdę niezła – podoba mi się krój rękawów, kolor nie szarzeje, a szwy wykręciły się nieznacznie. Jedyne, co mi przeszkadza mocno i jest sporym minusem, to to, że dekolt z tyłu bardzo się pofalował – jakby coś było nie tak z jego wszyciem. Plus dwie ważne sprawy, które warto podkreślić – kolor jest taką optyczną bielą, bardzo zimną, a rozmiarówka rzeczywiście bardzo mała. W razie wątpliwości większy rozmiar może być dobrą decyzją. O body z Nago pisałam szerzej tutaj – podtrzymuję.

 

Koszulka Kokoworld | Sweter &OtherStories

 

Body Nago | Kamizela szyta na miarę

 

Tutaj znajdziesz wszystkie zdjęcia mojej Szafy Minimalistki w 2021 roku:

 

Wiosenna Szafa Minimalistki – moja szafa kapsułowa w nowej odsłonie | klik

Jak się ubierać w upały czyli Szafa Minimalistki na lato | klik

Dodatki w szafie kapsułowej | klik

Szafa Minimalistki na okres przejściowy | klik

Jesienna szafa kapsułowa plus nowości w mojej szafie | klik

Zimowa szafa kapsułowa plus propozycje świątecznych zestawień | klik

Moje najlepsze i najgorsze zakupy ubraniowe + Planer zakupowy do pobrania | klik

 


Wiele z Was pod zeszłorocznym zestawieniem pisało o chęci planowania i zapisywania wydatków ubraniowych. Jestem ogromnie ciekawa, czy nadal tu jesteście i czy się udało! Jakie były Wasze zakupowe ubraniowe hity i kity tego roku?

Sprawdź Także

5 9 votes
Article Rating
Powiadomienia
Powiadom o
guest
87 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jagoda

Cena podana w podsumowaniu bylaby pewnie razy dwa, gdyby nie przeslane niezobowiazujaco rzeczy… Wiekszosc ludzi nie dostaje ubran za darmo.

Milstaria

Dla mnie ma – podważa Twoją wiarygodność, a przez to zniechęca do Twoich płatnych produktów, bo rodzi obawę, że dostanę nie do końca to, co reklamujesz. Tym bardziej, że to nie pierwszy komentarz, kiedy ktoś Ci zwraca uwagę, że rzeczywistość nieco mija się z tym, co deklarujesz.

Milstaria

Ja jednak widzę różnicę w twierdzeniu „wydałam 1499 zł” a „znalazły się w mojej szafie ubrania na kwotę ponad 2678 zł”. Gdyby to by blog o oszczędzaniu, to mogłabym uznać Twoje argumenty – wydałam mniej, mam więcej rzeczy, ale że jest o minimalizmie i ograniczaniu, to kwota 1200 zł i 5 rzeczy (z darowanymi 7) jednak robi różnicę – ponieważ masz te rzeczy, prawdopodobnie w bieżącym roku kupisz mniej i zapłacisz mniej niż osoba, która niczego nie dostała, zatem garderobę uzupełniała sama i nie ma szans na tak niskie wydatki.

Agnieszka

Cóż za absurdalny zarzut. Przecież wpis jest w pełni transparenty – jest napisane dokładnie, ile Kasia WYDAŁA na ubrania oraz ile były warte te, które DOSTAŁA. O jakich „argumentach” mowa? Przecież tu nie ma przekonywania nikogo do niczego, żadnymi argumentami. To właściwie sprawozdawczy wpis, ale jak widać – jeśli ktoś się uprze, to do wszystkiego dorobi ideologię ;)

monia

Moim zdaniem nie ma znaczenia czy dostałaś te ubrania za darmo czy kupiłaś, powinnaś je wliczyć do rocznego rozliczenia, ponieważ bez nich nie stworzyłabyś tych zestawów i musiałbyś je kupić lub nie miałabyś w czym chodzić.. Co innego cele porównawcze a co innego życie i konkretne zestawy w których chodzisz i opisujesz ich zużycie.

monia

ale gdyby nie te prezenty to nie miałabyś np spodni dresowych, które musiałabyś sobie kupić. Prezentów można nie uwzględniać, jeśli jest to kolejna rzecz jednego typu, nie jest ona niezbędna do codziennego funkcjonowania.

Katarzyna Kędzierska

Moniu, napisałam w tym temacie już wszystko, co miałam do napisania.

Mi.

Rzadko komentuję (tutaj pierwszy raz)k. Jednak mam pytanie: skąd pomysł (tupet?) na pisanie na czyimś blogu „powinnaś”? Przecież to nie Twoja przestrzeń. Trzymając się też wskazań logiki: tytuł wpisu brzmi „ile wydałam na ubrania” a nie „ile są warte rzeczy w mojej szafie”. Kasia napisała ile wydała i ile są warte rzeczy, które dostała. Bardziej transparentnie się nie dało w moim odczuciu. Pozdrawiam.

Joanna

A tu nie do końca się zgodzę, że ludzie nie dostają ubrań za darmo :) W zeszłym roku dostałam od męża koszulkę, a od mamy torebkę i sweter i nie włączałam tego do rocznego podsumowania, choć znałam ceny. Tak samo ja podarowalam kilka takich prezentów bliskim. Myślę że tu chodziło bardziej o przedstawienie własnych wydatkow na ubrania, niż szczegółowe rozliczenia.

Natasza

Ja natomiast wliczam. Bardziej interesują mnie stany magazynowe, Co z czym się łączy, od ilu lat coś jest w mojej szafie. Jeśli chodzi o kwoty to nad tym panuję, roczną kwotę rzucam z pamięci z dokładnością do 10 procent.

Joanna

Do inwentaryzacji wliczam jak najbardziej. W końcu to rzeczy które są u mnie w szafie i których używam. Pamiętam wszystkie swoje ubrania, niektóre są ze mną już od ponad 20 lat i ciągle w stanie nadającym się do noszenia, mimo że wcale ich nie oszczędzam :) Natomiast nie wliczam ich do kwoty jaką wydałam na swoje zakupy w danym roku.

Ola

Moim zdaniem również nie ma to żadnego znaczenia. Tak samo Kasia nie dodała do zestawienia wartości ubrań, które otrzymała z drugiej ręki. Bo i po co? To jest tekst o podsumowaniu wydatków, a nie o liczeniu co do złotówki i porównywaniu kto więcej, a kto mniej wydał.
„Swobodne testy oznaczają, że dostałam ubranie od marki, ale nie byłam do niczego zobowiązana w zamian. Mogłam je zostawić, oddać, pokazać lub nie.” – z mojego punktu widzenia gdyby ubrania z listy miałyby zostać przez Kasię kupione, w tych konkretnych cenach, być może nie znalazłyby się w zestawieniu w ogóle. Więc tym bardziej nie widzę potrzeby aby dodawać wartość gratisów, rzeczy z drugiej ręki, czy prezentów choinkowych, aby czasem nie „podważyć swojej wiarygodności”.
Moim skromnym zdaniem tekst ma na celu coś innego niż przechwałki jak mało można wydać w ciągu roku na ubrania. Tekst ma na celu zachęcenie do własnych podsumowań rocznych i porównań – ze sobą, ze swoimi wcześniejszymi podsumowaniami – nie z inną osobą.

Joanna

Tak, jestem jedną z tych osób, które skrzętnie robiły notatki przez cały zeszły rok i zamknęło się to kwota 1151. Włączałam w to wszystko, również szewca, bieliznę i odzież do pracy. 95% ubran mam z sh/allegro. Niewątpliwym hitem jest zimowa kurtka Canada Goose wylicytowana za niecałe 150zl, leży idealnie i nigdy nie było mi tak ciepło na mrozie, nawet bez swetra i szalika. Drugim hitem jest lniana czerwona sukienka z Reserved, kupiona w sklepie w regularnej cenie, umilila mi całe lato, jest piękna i bardzo wygodna. Pierwszy raz kupiłam też online buty, które są na mnie dobre, a ich wykonanie i dbałość o detale są wyjatkowe. Regularna cena ponad 400 euro jest dla mnie zaporowa, ale kupilam jako „nowe bez metki” za 250 zł. Bardzo miło zaskoczył mnie projektant do którego napisałam maila ze zdjęciem i pytaniem jak dbać o buty, a w odpowiedzi dostałam obszerna instrukcje i radość, że buty znalazły kolejną właścicielkę :)
Kitem okazały się buty trekkingowe z Allegro, kupione bez możliwości zwrotu, nie wiem kto je mierzył, ale okazały się sporo za duże. Oddalam mężowi i są używane.
Bardzo spodobała mi się taka forma organizacji wydatków i poszerzania świadomości ubraniowej, będę ją kontynuować również i w tym roku. Dziękuję za inspirację :)

Jagoda

Czy mogę prosić o nazwę marki butów, które udało się Pani kupić na Vinted za 250 zł?

Joanna

Kupiłam je na Allegro, to włoska marka Area Forte.

Martyna

U mnie 1844,48 ( w tym 3 pary butów)

Marta

Moje wydatki w tym roku postanowiłam pierwszy raz liczyć i były spore, pomimo ograniczania się -10tys. Nie jestem skłonna wszystko kupować po taniości. Jak zobaczę wymarzoną rzecz w wysokiej cenie oraz niespełniającą w 100% moich potrzeb , ale tanią to i tak kupuję tą droższą. Zdaję sobie też sprawę, że wszystkie kupione rzeczy pochodziły od niszowych marek, a prawie połowę stanowiły buty (przeważająco Balagan). W swoje wydatki włączyłam też biżuterię, dodatki i torebki.

Natasza

jeśli tylko nosisz i jesteś zadowolona to spoko.

Marta

Tak. Żadna z kupionych rzeczy nie zalega mi w szafie z metką :)

beauty

Mam podobne podejście wolę raz na jakiś czas kupić coś porządniejszego co mi wpadnie w oko. Niż kupować mnóstwo ubrań. U mnie najwięcej sportowe rzeczy kosztują.

Marta

Znam ten ból z cenami odzieży sportowej. Na szczęście są to wydatki dosyć rzadkie, ale jak się pojawią to dają porządnie po kieszeni. W zeszłym roku kupiłam wełnianą koszulkę, czapkę i komin do biegania od Moniki Kamińskiej plus buty do biegania na co poszło razem tysiąc złotych.

Jagoda

Akurat Monika Kamińska jest mocno przereklamowana. Ceny zaporowe a jakosc – taka samą jak nie lepsza mozna na vinted znalesc za 1/10 jej ceny.

Marta

To zależy na co patrzysz … Ja na Vinted nie znajduję świetnych kolorowych wełnianych garniturów, spodni, sukienek i spódnic w rozmiarze XL. Wszystko co wełniane w rozmiarze XL ma kolor szary, granatowy i czarny i ma stricte biurowy styl.

Natasza

Bo to tyle kosztuje. alternatywą jest vinted i allegro, można tam upolować odzież sportową, czy turystyczną, jak robi to mój mąż i mój kuzyn- zapaleni „alpiniści”. Wychodzą na tym nieźle, bo kuzyn się dobrze zna na tym asortymencie (mógłby to zawodowo robić) ale ryzyko wpadki też jest. Jakaś kurteczka mamuta z drugiej ręki … dramat, w środku zbity kłąb puchu czy pierza. Czy jakieś koszulki – moim zdaniem po prostu za duże, które mój mąż hołubi i wychwala pod niebiosa, a ja mu wyraźnie powiedziałam, że ze mną w tym na ulicę nie wyjdzie.

Marta

Niestety nie wszystko z odzieży sportowej da się dostać z drugiej ręki. Mam 13-letnie wysokie buty górskie kupione za 350 zł (cena w sklepie 1000 zł). Natomiast nie ryzykowałabym z odzieżą techniczną jak spodnie i kurtka. Nigdy na zdjęciach nie dojrzy się jak wygląda cała membrana w środku, czy puch nie jest zbity. Na spodniach się nieraz przejechałam i wolę iść zmierzyć w sklepie i kupić nowe. Najłatwiej kupuje się koszulki, bluzy i buty :D

Iwona

Oj tak…najdrozsza rzecza w mojej szafie jest kurtka narciarska :-) Kupiona 7 lat temu, nie zaluje ani grosza :-) W tym sezonie znow w niej pojezdze!

Monika

Wiedziałam, że u mnie jest źle. Bo niby już od 2-3 lat robię sobie listy, czego potrzebuję i nawet się tego trzymam, ale listy trochę za długie. W 2021 roku niby faktycznie kupowałam mniej, tylko polskie marki dobrej jakości i z dobrych materiałów, ale to potwornie daje po kieszeni. Dresik za prawie 7 stówek z tyszerta czy hibou to przecież norma :( W 2021 roku postanowiłam to sobie wreszcie przeliczyć. Wpisywać wszystko, co kupiłam i dla odmiany wszystko to, co odsprzedałam. Bo nigdy niczego nie wyrzucam, zawsze odsprzedaję, więc odzyskuję część środków, które mogę przeznaczyć na nowe rzeczy. Te sprzedane rzeczy miały bilansować te nowe. Hmmm… I jak to wyszło? Jestem na minusie 28 tys. Pewnie w poprzednich latach było podobnie, tylko nie byłam tego świadoma. Można mnie linczować, proszę bardzo. Ale uwierzcie, że mam na koncie oszczędności i nie odczuwałam jakoś bardzo w ciągu roku ciężarów tych zakupów. Tylko wreszcie otworzyły mi się oczy. Co innego, ważniejszego, mogłam za te pieniądze mieć… Choćby, ile świata mogłam za to zobaczyć. W 2022 roku też robię tę listę. W styczniu nie kupiłam niczego, za to kilka rzeczy odsprzedałam, więc miesiąc pewnie pierwszy raz w życiu kończę na plusie. Do wydatków rzędu 2 tys. w roku pewnie nigdy nie zejdę, ale kwota czterocyfrowa w tym roku to mój cel. Próbuję kupować z drugiej ręki, ale to często niewypały z uwagi na zbyt optymistyczne określenie przez poprzednią właścicielkę stanu zużycia (coś co ja bym sprzedając daną rzecz określiła jako stan dostateczny, jest opisywane jako bardzo dobry…). Tu zdecydowałam, że z drugiej ręki będę kupować tylko rzeczy nowe, niestety.

Marta

Mam tak samo. Starałam się kupować rzeczy używane, ale wiele razy się kończyło tym, że oferowane rzeczy nie spełniały moich oczekiwań. Zapełnianie szafy takimi rzeczami nie ma sensu. Zdecydowanie polskie rzeczy kosztują dużo więcej niż sieciówkowe, ale i tak wolę je kupować. Uwielbiam ich jakość. Również chciałabym osiągnąć w tym roku kwotę 4-cyfrową. Pomimo wydania sporej kwoty w 2021 (większość rzeczy kupione z listą zakupów) udało mi się uzbierać również spore oszczędności i popodróżować poświecie :)

wendigo

To że kupujecie rzeczy lepszej jakości i takie, które spełniają oczekiwania, to w porządku, mnie jednak zastanawia jak to jest możliwe, że ludzie potrzebują każdego roku jakichś nowych rzeczy :P Ja miałem lata, gdzie nawet bielizny nie musiałem dokupować, bo mi nie zabrakło, o innych rzeczach nie wspomnę… Dlatego autentycznie mnie to ciekawi.

Marta

To, że rzeczy są dobrej jakości to nie znaczy, że są niezniszczalne ;) U mnie najszybciej niszczą się spodnie, bo po prostu przecierają się między udami. Są takie, które wytrzymały sezon, są też takie które wytrzymały kilka lat. Poza tym jak to u kobiet bywa często dochodzą wahania wagi, a nie każda lubi nosić tylko kroje oversize.

wendigo

Ok, ja kupuję tanie i wytrzymują kilka lat ;) (ale to też zależy kto jak się ubiera, co dla kogo jest do zaakceptowania i na co może sobie pozwolić – nie mam dress code w pracy więc też nie muszę dbać specjalnie o wizerunek). Ale tyle się może niszczyć żeby to kosztowało co roku kilkanaście czy dwadzieścia-kilka tysięcy?
Hmm, a jeśli wahania wagi, to może warto jednak w szafie mieć trochę więcej i w różnych rozmiarach – żeby ciągle nie musieć kupować nowych. Może to będzie mniej minimalistyczne, ale bardziej oszczędne ;)

Marta

Niestety dobre materiały nie są tanie. Wełna i jedwab potrafią sporo kosztować, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym zrezygnować z nich ze względu na cenę i zacząć ubierać się w plastik. Poza tym ten tani plastik też nie ma z ekologią nic wspólnego ;) Podobnie ma się z tanią bawełną.
Ja akurat mam dress code, a szafę mam podzieloną na: rzeczy do biura i spotkania, rzeczy do podróży, sportowe rzeczy i rzeczy po domu (docieranie rzeczy z pierwszej, drugiej i trzeciej kategorii).
Nie wiem skąd bierzesz kilkanaście i dwadzieścia-kilka tysięcy, bo u mnie takiej kwoty nie było :P W ogóle wracając do kwot na odzież to ciekawe, że komuś się zarzuca wyrzucanie dużych kwot na ubrania, ale nie widzi się np. że samemu wymienia się co chwilę działający jeszcze telefon na kilka tys., samochód za jeszcze większe kwoty lub sprzęt sportowy :O U mnie na szczęście takich wydatków nie ma.
Nie warto trzymać niepasujących rzeczy w szafie jeśli wahania wagi nie są częste. Poza tym . kto jak duże ma mieszkanie i ewentualne miejsce na takie składowisko.

Joanna

Dlatego tak kocham sh. Mam tylko swetry z kaszmiru, kaszmiru z jedwabiem czy wełny merynosów. Tak samo wełnianą marynarke z wiskozowa podszewka, jedwabne bluzki czy lniane sukienki i spódnice na lato. Lubię dawać drugie życie ubraniom i może mam szczęście, bo chodzę na takie zakupy rzadko, raz na trzy miesiące może i najczęściej udaje mi się znaleźć to, po co przyszłam. Jeansy mam z Wranglera kupione w 2009, noszę je bardzo często i jestem zszokowana że jeszcze się nie przetarły. W zeszłym roku dostałam „po bracie” parę z Acne Studios I jestem ciekawa jak długo wytrzymają :)

Marta

Kiedyś lubiłam SH, ale od kilku lat ich główny asortyment to sieciówki.Mam zasadę nie kupowania sieciówkowych ubrań, zarówno nowych jak i starych. Zdecydowanie wolę przejrzeć Vinted. Jeśli tam nic nie znajdę to kieruję się do sklepu po nowe. Zauważyłam, że zdecydowanie trudniej mi znaleźć konkretne rzeczy, których potrzebuję, a łatwo znaleźć coś co nie jest mi akurat w tym momencie potrzebne. Nauczyłam się, że lepiej kupić nową potrzebną rzecz nawet drożej niż przynieść po taniości reklamówkę niepotrzebnych rzeczy z SH, ale ciekawych rzeczy. Moje rzeczy mieszczą mi się w jednej szafie i komodzie. Natomiast znam sporo osób, które potrafią popłynąć w SH, a potem szafa im się nie zamyka ;)

Joanna

Ja kupuje w sh z listą, nie zdarzyło mi się nigdy „popłynąć”, bo nie lubię zagracać szafy niepotrzebnie, nawet jeśli coś kosztuje tylko kilka złotych :) Nie mam ograniczeń co do marek, jeśli tylko ma dobry skład i spełnia resztę moich wymagań, to nazwa na metce nie ma znaczenia, większości z nich nawet nie znam :) Zresztą sieciowki chyba nie mają dobrej jakości materiałów, kiedyś kupiłam w sklepie kaszmirowy sweterek z c&a i jakość tego kaszmiru w trakcie użytkowania pozostawiała wiele do życzenia. Na Vinted nie kupuje, miałam kilka podejść, ale jakoś nie umiem się tam odnaleźć i, jak ktoś juz komentował, mam wrażenie że często stan podawany przez sprzedajacego jest nieadekwatny do rzeczywistego :)

Marta

Gratuluję. Nie spotkałam nigdy nikogo w SH z listą, a zamiast listy większość osób miała szaleństwo w oczach :D Zdecydowanie wolę Vinted, bo nie muszę przeglądać zbyt dużej ilości ubrań. Vinted ma filrty i to bardzo ułatwia kupowanie.

Joanna

Ja nie lubię zakupów, nie lubię chodzenia, szukania, przymierzania, nie ma znaczenia czy w galerii, małym sklepie czy sh. Jest mi ciężko znaleźć ubrania które dobrze na mnie leżą i mają skład który akceptuje. Ale gdy analizuje moje zakupy z wielu lat to widzę że rzeczy z sh są ze mną zdecydowanie dłużej, niż np. te kupione na Allegro czy online. Możliwość przymierzenia na żywo wyklucza kupowanie takich tylko w 90% pasujących, dlatego w tym roku o ile zdecyduje się na zakupy, to na pewno będą stacjonarne w sh. Zalozylam dzis konto na Vinted, spróbuję sprzedać tych kilka rzeczy, które zalegają na najniższej półce. Chcę włożyć w to wysiłek większy niż spakowanie siatki do Caritasu czy wystawienie pod śmietnik, może to będzie mały krok do kupowania jeszcze mniej :)

Marta

Kupuję rzeczy w butikach, które nie są umieszczone w galeriach. Galerie mnie przytłaczają. W zeszłym roku ani razu nie pojawiłam się w galerii na zakupach. Nawet zakupy spożywcze zaczęłam robić w sklepiku osiedlowym. SH mnie znów przerażają tym szaleństwem w oczach kobiet jak jest nowa dostawa. Większość rzeczy kupiłam w zeszłym roku kupiłam przez internet 🙂 Wcześniej sprzedawałem przez Allegro, ale teraz wystawiam na Vinted. Trzy lata temu zmienił mi się styl i rozmiar, więc ze starych rzeczy niewiele co mi zostało. Był to dobry moment na rozpoczęcie budowania garderoby kapsułowej.

Natasza

Czyli nałóg kompulsywnego kupowania u nich pozostał. Brawo.

Natasza

Z tymi sieciówkami masz rację, trudno od kilku lat dostać coś unikatowego w SH. Rzeczy naprawdę dobre są szybko przechwytywane i wystawiane na allegro lub vinted. Robią to pracownicy, ale częściej klienci, którzy ustawiają się w dzień dostawy „w ogonku” pod szmateksem na prawdziwe polowanie. Dużo ludzi z tego żyje.
Mam wiele rzeczy kupionych w SH całkiem niedawno, nie powiem niektóre noszą mi się dosyć dobrze, mimo że to sieciówki z krajów pochodzenia towaru. „Białe kruki” ani jakieś specjalne trofea to niestety nie są. Zrażona nieco SH, ostatnio kupuję procentowo nieco więcej nowych rzeczy, oczywiście z rozsądkiem.

Marta

W SH w wielu osobach włącza się tryb łowcy polującego na trofea. Dlatego ludzie tam kupujący często też kupują niepotrzebne rzeczy bez listy zakupowej. Zdecydowanie lepiej potrzebne rzeczy kupuje się z listą zakupów i nie ograniczając się tylko do odzieży używanej. U mnie z 6 rzeczy kupionych na Vinted, 4 to rzeczy kupione eksperymentalnie. Kupowanie używanych rzeczy świetnie się sprawdza jeśli się eksperymentuje ze stylem, kolorem lub materiałem.
Na Vinted staram się omijać takich sprzedawców. Nie żebym im czegoś żałowała, bo wiem, że każdy chce jakoś zarobić. Natomiast mam świadomość, że przy tylu rzeczach, mogli czegoś nie zauważyć albo źle zmierzyć.

wendigo

To nie zarzuty, jeśli kogoś stać i nie szkoda mu kilkunastu tysięcy zł przeznaczać na ubrania (szczerze mówiąc mnie by było szkoda przeznaczyć kilka tysięcy, moje wydatki odzieżowe się zwykle mieszczą w jakichś 200 Euro /mieszkam w Niemczech/), to przecież jego praca, jego pieniądze i może je wydawać tak jak chce. Ale Monika napisała o 28 tysiącach, Ty napisałaś, że „masz tak samo” i że chciałabyś osiągnąć kwotę czterocyfrową (więc wnioskuję, że jest pięciocyfrowa), stąd wziąłem takie kwoty :) A zapytałem po prostu z ciekawości, bo nigdy nie poznałem nikogo, kto by takie sumy na ubrania wydawał (no chyba że się nie chwalił).
Na samochód ciągle nowy też by mi było szkoda ;) mój stary jeździ i pojeździ ze mną tak długo jak opłacalna będzie jego naprawa, a telefon fakt – kiedyś wymieniałem co około 2 lata (ale też nie za takie sumy), ale w tej chwili po prostu nie ma na rynku w sensownej cenie niczego co by było dużo lepsze niż mój już właśnie 2 letni, więc też mnie nie ciągnie i wygląda na to, że to będzie najstarszy mój telefon ;) Ale oczywiście na te rzeczy też by mi było szkoda :D ale i też niczego nowego nie potrzebuję…

Paulina

Bo może kiedyś kupiłaś więcej , choćby np. bielizny, i stąd dłużej Ci ta ilość służyła.
Niestety u mnie bielizna podlega częstej wymianie, może to kwestia niewłaściwego prania? ubrania też się zużywają :)

Joanna

Czy mogłabyś napisać gdzie sprzedajesz swoje rzeczy? Mam 2 pary butow od polskich rodzinnych firm, kupione online, które po przymierzeniu w domu zostawiłam, ale przy pierwszych testach nie zdały egzaminu.

Monika

Przez wiele lat na allegro, tylko w opcji licytacji do 1 zł, paradoksalnie kwoty końcowe wychodziły wyższe niż gdybym ustawiła kup teraz. Ostatnie 2-3 lata na vinted czy olx, ale też sporo przez tematyczne grupy na FB, np. grupa fanek danej marki czy grupa kupna / sprzedaży ubrań z naturalnym składem. Sieciówkowe rzeczy bardzo trudno sprzedać, idą za grosze lub wcale, ale te upolowane, polskich marek czy z dobrym składem zdarzało mi sprzedać używane za taką cenę, za jaką sama kupiłam. Ważne też, żeby uzbroić się w cierpliwość.

Ola

Hej, ja miałam podobną sytuację w zakresie wydatków. prowadzę zapiski bardzo szczegółowe co do tego ile wydaję od 2016 roku i powiem szczerze dopiero w 2021 roku udało mi się zejść poniżej 10 tys. Jest wiele powodów, ale przede wszystkim ustabilizowanie wagi ( mam różnice ok15 kg na plus a potem na minus w tych latach) . W każdym razie chodzi mi o to, że warto zapisywać i z czasem ( dłuższym lub krótszym) wydatki się zredukują. Pomaga tez wysokie zadowolenie z szafy i posiadanych ubrań, po prostu tak kocham swoje ciuchy ze nie mam ochoty ich wymieniać, mimo chęci zmian mam ogromne. Powodzenia i 3mam kciuki.

Monika

Zajrzałam tu po dłuższym czasie, bo spodziewałam się linczu, a tu naprawdę dobre słowo. Cały czas walczę i wdrażam zmiany. Jak na razie z dobrym skutkiem, ale oceny dokonam za rok przy okazji kolejnego podsumowania na tym blogu :)

Sylwia

Niedawno czytałam Twoje stare wpisy z Szafy Minimalistki, w jednym z nich podałaś ile wydałaś w 2016 r., to ten wpis: JAK TANIO SKOMPONOWAĆ BAZOWĄ GARDEROBĘ NA WIOSNĘ? WYPRZEDAŻOWY PORADNIK ZAKUPOWY :)
Ja prowadzę swoje zapiski wydatków od 2020 – wtedy to było 448 zł, w 2021 – 1467 zł, w tym 1 para butów, kolczyki i bielizna. Większość ubrań kupiłam w ostatnim kwartale, więc ciężko na razie ocenić co jest hitem i czy będzie jakiś kit :)

Sylwia

A tak w ogóle to bardzo lubię wszystkie Twoje wpisy na blogu, i choć nigdy nie interesowałam się zbytnio ubiorem, to o dziwo szczególnie upodobałam sobie wpisy dotyczące szafy minmalistki – wszystko jest bardzo spójne, stonowane, łagodne. Miło popatrzeć i się zainspirować :)

Natasza

1400-1600 pln. Z tego 1000 pln na buty-jakieś krótkie zimowe botki 250 pln, półtrampki BIG STAR 100 pln oraz buty trekkingowe Salewa 600-700 pln,
Salewy świetnie pasują na szczupłą stopę i potrafiły razem z kijkami trekkingowymi utrzymać mój ciężar ciała, kiedy musieliśmy nagle zejść po potwornie stromym stoku, żeby ustąpić miejsca na drodze zrozpaczonemu młodemu byczkowi, który zgubił swoje stado. (w Bośni to było).

Reszta 400-600 pln to parę nowych rzeczy, i sporo zdobyczy z ciucholandu, które z mniejszym i większym zadowoleniem próbuję nosić.

Największy kit- koszulki firmy Wadima, ostatnio obniżyli jakość. Koszulka kupiona rok temu, jest noszona tył na przód do żakietu, ponieważ dekolt się tak rozciągnął, że wylewa się mój niemały biust.

Absolutny hit- biały żakiet, świetnie skrojony, bez zapięcia i kołnierza, dosyć długi. Materiał- jakaś nierozciągliwa dzianina o skomplikowanym splocie. I co najważniejsze, jest biały. To mój pierwszy biały żakiet od 30-lat. Nie przepadałam za białym, tolerowałam go jedynie w koszulach, kołnierzach i podkoszulkach. Noszenie żakietu w tym kolorze było dla mnie szczytem obciachu i wieśniactwa. Nawet nie próbowałam oswajać aranżacji w towarzystwie pasteli czy mdłych beżów, bo ich nie używam.
To proste, minimalistyczne cudo tak mi przypadło do gustu, że noszę je z granatowymi i czarnymi dżinsami, do czarnych i czerwonych koszulek. Tajemnica sukcesu tkwi w kroju i oryginalnym materiale.

Kami

Wiadomo, jakiej marki ten żakiet? Czy to vintage jakiś? Pytam z ciekawości, próbując sobie wyobrazić Twoją perełkę. Też się póki co nie mogę przekonać do białych żakietów:)

Natasza

Coś szmateksowego, ale znają się chyba tam, bo tani nie był. Nosi się go rozpięty, więc z kontrastującymi koszulkami tworzy przepiękne, wydłużające tułów piony.
Rzeczywiście biały żakiet to dosyć wymagająca część garderoby, wszelka stylistyczna niespójność (mi pasują tylko proste, wyraziste egzemplarze) lub złe ułożenie na sylwetce (coś sterczy, albo dany krój jest dla sylwetki totalnym „samobójem”) od razu zgrzyta.

Natasza

Z tymi białymi żakietami to jest o tyle trudna sprawa, że są one inspirowane uniformem, kitlem lekarskim, mundurkiem pielęgniarki, mundurem wojskowym w wersji kolonialnej. A uniform wymaga doskonałego kroju, nie toleruje niedoróbek. Dobrze skrojony mundur zrobi z nas oficera, źle – marudera, „taborową ciurę” co ciągnie się za wojskiem. Dlatego źle skrojony lub dobrany żakiet wygląda wieśniacko lub infantylnie. Ja (przy figurze z bardziej masywną górą) nie wyobrażam siebie w białym, przykusym żakieciku, na dodatek z guzikiem na brzuchu. Stałabym się pośmiewiskiem „na dzielni”.
ŻYCIE JEST ZA KRÓTKIE, ŻEBY NOSIĆ ŻLE SKROJONE UBRANIA. takie moje motto życiowe.

Monika
  • 2017 – 3113 zł,
  • 2018 – 5120 zł,
  • 2019 – 2558 zł,
  • 2020 – 2089 zł,
  • 2021- 3168zł.
  • Plany na 2022r. – nie przekroczyć 1000zł.

Od Ciebie ściągnęłam robienie zestawień, które podzieliłam na sześć kategorii:
ciuchy, buty, torby, biżuteria, bielizna, zegarki (miałam hopla, ale w tym roku nie planuję kupować żadnego).
90% ubrań mam z sh/allegro. Wszystkie noszę, lubię, dbam o nie i wiem, że zostaną ze mną na dłużej. Prawie wszystkie rzeczy są ze szlachetnych materiałów. Policzyłam kiedyś z ciekawości ile ich mam. Liczba nie przekracza setki:), ale nie ograniczam się. Jeżeli uznam, że czegoś potrzebuję lub znajdę wyjątkowe cudo, to oczywiście kupię.
Kiedyś kupowałam ubrania, bo mi ,,chwilowo” się podobały, a potem je oddawałam prawie od razu. Teraz zanim kupię muszę być pewna w 100%, że będę to nosić. Jeżeli waham się choćby przez chwilę- nie biorę!
Jestem minimalistką i lubię nią być, bo to ułatwia mi życie.

Ewa

Jestem wielką fanką butów z firmy Vagabond, czekałam 1,5 roku na swój rozmiar aby kupić sobie kolejną parę botków, kupiłam buty z rabatem 42 % po poświątecznym szale, gdyż buty w regularnej cenie są dość drogie. Poprzednie nosiłam prze ponad 3 lata i z przerwą na lato, codziennie od października czasami nawet do kwietnia, jak było chłodno. Znosiły się bardzo, ale może szewc jeszcze je uratuje. Największym hitem okazały się spodnie 3/4 z rozszerzaną nogawką i wysokim stanem (podobny krój jak Twoje jeansy). Są o dziwo! z Zary, nie miałam przekonania do spodni z tej sieciówki ale te okazały się bardzo dobrym zakupem. Kupiłam czarne i białe, są uszyte z bardzo dobrego materiału, coś pomiędzy jeansem z bawełną, z domieszką elastanu, pomimo częstego prania kolor się utrzymuje. Z racji prostoty pasują do wszystkich moich „mundurków” .Nie prowadziłam skrupulatnych zapisów kwotowych, ale z wyciągów bankowych wynika, że na buty, ubrania i bieliznę – wydałam ok 1600 złotych. Większość bluzek mam z drugiej ręki, z niewielkiego second hand, gdzie nie zawiodłam się jeszcze na żadnym zakupionym ubraniu, co powoduje, że na 4 sztuki wydałam 80PLN. Jestem w trakcie kompletowania swojej szafy, testuje jeszcze kilka zestawów. W 2022 roku zrobię szczegółową listę i sprawdzę swoje zakupowe wydatki.

Natasza

Pamiętacie scenę z „Adwokata diabła”, kiedy Mary Ann Lomax (Cherlize Theron) żali się, że mąż jest tak pochłonięty nową pracą w nowojorskiej kancelarii, że ją zaniedbuje? Co radzą jej nowo poznane demoniczne koleżanki z luksusowego apartamentowca? „Załóż raz i wyrzuć”. Film jest z 1997r i wtedy wiele kobiet w Polsce marzyło o takim życiu, Niesamowicie nakręcała się wtedy konsumpcja.

Cieszę się, że dziś myślenie się zmienia, że kobiety bardziej zastanawiają się, co kupują. I nie chodzi tu o potencjalny kryzys lub oszczędność (bo ja akurat reaguję na odwrót, gdy mam stabilną pracę jestem wzorcową minimalistką) , ale bardziej o świadomość odnośnie ekologii, fair trade, zagrywek marketingowych, czyli „robienia klienta w balona”. Ludzie zaczynają dbać o rzeczy, żeby dłużej służyły, kupują świadomie a nie kompulsywnie.

W marcu postanowiłam, że będę nosić swoje rzeczy, przez pół roku „ogrywałam to samo” w różnych aranżacjach i niewiele ubrań opuściło moją garderobę. Udało mi się zbudować całkiem przyjemną i gustowną szafę.

Dopiero w drugiej połowie roku trochę ubrań się zużyło, i trzeba było iść na zakupy, co stanowiło też zachętę do poeksperymentowania.

Małgorzata

Ja w 2021 po raz pierwszy prowadziłam skrupulatnie spis wszystkich wydatków ubraniowo-butowo-torebkowych i moje oczy otworzyły się szeroko że zdziwienia jak zobaczyłam wynik roczny 9172 zł. Gdyby ktoś zapytał mnie o mój szacunek to podałabym połowę tej kwoty :-). W tym roku chcę się trzymać w ryzach i nie przekroczyc 2000 zł.

Kasia

Oj mam to samo. Myślałam, że nie wydałam aż tyle na ubrania sądząc po ilości jaka wpadła do mojej szafy, a jednak okazało się, że kwota jest 5-cio cyfrowa. Kupowanie w polskich ,mnieszych markach szybko nabija rachunek.

Marta

Nie ma w tym nic złego o ile kupiłaś rzeczy, które potrzebujesz i nosisz. Znam osoby, które kupują masę ubrań z drugiej ręki a ich szafy są wypełnione po brzegi tanimi, ale niepotrzebnymi rzeczami.

Kasia

U mnie zakupy są raczej przemyślane i rzeczywiście chodzę w tym co kupiłam aczkolwiek gdybym miała być tak zupełnie ze sobą szczera, to mogłabym mieć mniej niektórych elementów garderoby. Uwielbiam porządne buty i mam ich dużo! Tak już mam…

Marta

Również mam sporo butów (zwłaszcza od Balagan i Paso a Paso), ale w każdych chodzę. Akurat w tym roku sporo wydałam na buty (3tys), bo kupiłam 8 par. Część z nich zastąpiła buty, które wcześniej zużyłam (np. sandały, sneakersy, buty do biegania, baleriny), a część to buty, których mi brakowało w szafie (np. kalosze, trapery, kozaki, mokasyny). Zwykle kupuję buty jak się zużyją, ale staram się nie kupować nic pochopnie. Kozaki i sneakersy szukałam 2 lata. Co do odzieży to też niektóre elementy noszę częściej a inne rzadziej. Wszystko zależy od okazji. Natomiast jestem z siebie dumna, że pomimo pandemii nie kupiłam ani jednego dresu. Nie lubię dresów, a producenci usilnie starali się wcisnąć każdemu dres jako niezbędny element home office. Ja w home office zużywam moje zwykłe ciuchy, które już nie nadają się do pracy, ale dalej można pójść w nich do sklepu :)

Kasia

O widzisz, a ja odwrotnie. W dobie pandemii wreszcie udało mi się kupic dresy jakie chciałam mieć. Wcześniej asortyment sklepów nie był zbyt duży jeśli chodzi o dresy a ja nie lubię na codzien ubrań typowo sportowych takich jak oferują Nike czy Adidas. Ja bardzo podziwiam Kasię za jej konsekwencję w budowaniu szafy i to jaka ona jest spójna i wg mnie bardzo skromna (ilościowo). Mój styl życia jest inny i po paru latach prób totalnego zminimalizowania ubrań w mojej szafie wreszcie doszłam do wniosku,że nie mogę tego zrobić. W pracy musze mieć strój biurowy, w domu lubię ubierać się na luzie, dużo też ćwiczę wiec potrzebuję ubrań sportowych. Poza tym mam 2 małych dzieci, co wiąże się z innymi obowiązkami i aktywnościami.

Marta

Również wykorzystałam ostatnie dwa pandemiczne lata na dokończenie budowania swojej garderoby kapsułowej oraz na skompletowanie odzieży sportowej i do podróży. Ciężko by mi było ograniczyć swoją garderobę do ilości jaką ma Kasia, ze względy na różne aktywności (praca w banku, życie poza pracą, liczne podróże, sport, życie domowe). Staram się za to nie mieć nadmiaru i co najważniejsze, żeby mi się wszystko mieściło w dwuskrzydłowej szafie + komodzie.

Małgorzata

Zrobiłam w zeszłym roku mocny zwrot w kierunku naturalnych tkanin, spójnych, pasujących mi kolorów oraz lepszej jakości co jak napisałam wcześniej dość sporo mnie kosztowało. Plan na ten rok to korzystanie z już skomponowanej szafy i ewentualne uzupełnianie braków

Monika J.

U mnie wydatków było dużo więcej, bo w szafie pokursowa rewolucja, ale udało mi się przez cały rok kupić tylko jedną nowa rzecz (właściwie był to prezent,który sobie wybrałam w sklepie), reszta z drugiej ręki z second handu albo Vinted. To dla mnie duży sukces, bo chce kupować jak najmniej nowych rzeczy.

Kinga

Ja w tym roku wydałam 2012,67 pln. O trzy stówki więcej niż w 2020. O ile ewidencję wydatków , nie tylko na ubrania, prowadzę od kilku lat, to listę ubrań zakupionych w danym roku od dwóch lat. Zgapiłam tutaj , na blogu :) Na koniec roku sumuję i patrzę co kupiłam, analizuję co mi się sprawdziło a co nie. Czasami nie pamiętam,że daną rzecz kupiłam ! Na szczęście zazwyczaj dotyczy to nietypowych dla mnie rzeczy, z których rzadziej korzystam, ale są dni w których ich potrzebuję. Przykładowo w tym roku zakupiłam w sklepie brafitterskim jednoczęściowy strój kąpielowy. I chociaż nie chodzę na basen regularnie, to nie mam teraz wymówek, gdy znajomi wyciągają mnie na basen. Super jest mieć rzecz, w której dobrze się czuję mimo dużego rozmiaru. Inna sprawa to kwoty ,które wydaję na biustonosze. Przy dużym biuście zakupy w ,,zwykłym” sklepie odzieżowym nie wchodzą w rachubę ! W roku 2021 kupiłam tylko jedną sztukę, bo… bo w poprzednim trochę popłynęłam : )
Najlepszym zakupem 2021 uznałam lnianą sukienkę z Kappahla. Nie mogę się doczekać lata, kiedy zacznę znowu w niej śmigać

Martyna

Szeroką rozmiarówkę i rozsądne ceny (szczególnie na promocji) posiada sklep z bielizną GAIA. Też miałam problem ze znalezieniem odpowiedniego rozmiaru w „normalnych” sklepach.

Justyna

Bardzo piękny wygląd bloga 💚
Ciężko powiedzieć ile wydałam na ubrania w 2021, ale tylko w grudniu było to 711 zł. W tym roku musiałam konkretnie uzupełnić szafę, bo dosłownie w pewnym momencie nie miałam w czym chodzić.

Magdalena

Ja w tym roku wydałam na ubrania sporo, ale to dlatego że wróciłam do wycieczek górskich i w związku z tym musiałam zaopatrzeć się w trochę odzieży technicznej. I mimo że część mam z drugiej ręki, to są jednak spore wydatki. Poza tym… ja po prostu lubię ubrania i czasami lubię sobie coś kupić, bo tak.
Zauważyłam ostatnio jednak, że prawie udało mi się osiągnąć z moją szafą to, do czego dążyłam. Przyszła do mnie koleżanka, zmokłyśmy po drodze, więc chcialam jej pożyczyć coś na przebranie. Gdy otworzyła moją szafę, stwierdziła, że to jest niesamowite, bo, cytuję, tu wszystko ma sens. I wydaje mi się, że to jest mój ubraniowy ideał. Mam wciąż sporo ubrań (chociaż jest to pewnie 1/3 tego, co miałam kiedyś), ale otwieram swoją szafę codziennie rano po prostu się ubieram. Nie muszę się nad niczym zastanawiać, bo większość rzeczy do siebie pasuje. Wszystko jest spójne, wygodne, w dobrym rozmiarze i odpowiada na moje potrzeby. Nie pamiętam, kiedy ostatnio stałam przed lustrem i zastanawiałam się, co włożyć. A ta zmiana zaczęła się od lektury Twojego bloga. Dziękuję!

Paulina S

Dla mnie niezmiennie zestawienia z kamizelka i szerokimi spodniami najlepsze – tzn. Stylistycznie mi się najbardziej podobają :) a 1100zł to bardzo mało moim zdaniem !!

Ja ostatnio (jeszcze w 2021) doświadczyłam małego efektu jojo jeśli chodzi o szafę i znowu trafiło tam sporo niechcianych rzeczy, głównie dlatego ze przestawiam się na kupowanie z 2 ręki ale niestety zdarzają mi się wpadki a takiej rzeczy nie mogę zwrócić 🙈 w tym roku mam zamiar właśnie kontrolować bardzo nowości i zrobić podsumowanie kupionych ubrań po 6 i 12 miesiącach. Mam nadzieje ze mi się to uda 👏

Ewa

W tym minionym roku wydałam 1130 zł na ubrania i buty – bez bielizny, skarpetek, rękawiczek, czy biżuterii. Jak się dobrze zastanowić to na te niepoliczone drobiazgi też pewnie poszło z 500 zł (szczególnie poległam na srebrnych błyskotkach u jubilera). To był rok, w którym zakupy wynikały z konieczności, bo sporo rzeczy się zniszczyło, totalnie rozpadło i nie dało się ich już nosić, albo już nie mogłam na nie patrzeć i poszły do kontenera. Nie próbuję sprzedawać ubrań, czasem oddaję komuś z rodziny. Moja córka chętnie buszuje w sh, ale mi szkoda czasu. Może nie umiem szukać, może trafiam do niewłaściwych sklepów. Dla mnie to zawsze był czas stracony. Nie mam dużej szafy i mam raczej stałą liczbę ubrań, co oznacza zakupy, gdy odpada coś starego. Od pewnego czasu – po lekturze wielu postów na blogu Kasi – moje zakupy są bardzo przemyślane. Kiedy dochodzę do wniosku, że czegoś mi potrzeba, to drobiazgowo to określam – kolor, fason, materiał, do czego ma być noszone i szukam, szukam… To szukanie jest oczywiście trochę męczące, ale jak znajduję, to nie szczypię się tak bardzo z ceną, choć moje zakupy to raczej kwoty 100-250 zł niż tysiące, ale z każdej rzeczy, którą kupiłam jestem zwykle zadowolona i noszę je z dużą przyjemnością. Nawet ostatnio, gdy byłam z córką na zakupach – ona kupowała – ja nagle oglądałam jakąś rzecz i choć była OK – uznałam, że po pierwsze jej nie potrzebuję, po drugie mam zastrzeżenia do składu i nie ma mowy o kupowaniu. Nic nie bolało, ale jaka satysfakcja :-)
Nawiązując do początku dyskusji i wątku dotyczącego tego, co Kasia dostała a nie zapłaciła – dla mnie Jej wpis jest jasny i uczciwy. Za część rzeczy zapłaciła, część dostała – szczerze i klarownie, a zarzuty jakieś takie małostkowe.
Ewa

Natalia

Ja faktycznie dwa lata temu pomyślałam po zobaczeniu Twojego podsumowania, że chciałabym wiedzieć, ile u mnie wyszło. Rok temu jakoś się rozmyło, ale teraz się udało: w 2021 wydałam na ubrania 1440zł. Jestem bardzo zadowolona, bo większość była z drugiej ręki. Pierwszy raz w życiu mam więcej niż dwie piżamy na zmianę (uwierało mnie to, było za mało). Po latach noszenia latem tych samych rzeczy co wiosną i jesienią (bez długich rękawów i rajstop oczywiście) dorobiłam się kilku lnianych zestawów. Czułam się w nich wręcz luksusowo :D

Karolina

Ja w roku 2021 wydałam na ubrania 1359,20 zł. Jestem zadowolona z wyniku, bo udało się utrzymać podobną kwotę jak rok temu. Zależy mi aby zakupy były przemyślane a ubrania służyły jak najdłużej. Zauwżyłam, że w moim przypadku to co zostaje w szafie to neutralne kolory, klasyczne kroje, lubię jak moje ubrania są spójne kolorystycznie i do tego będę dążyć w 2022. Wolę kupić 1 rzecz i wydać na nią więcej, cieszyć się z używania jej niż mieć 5 różnych i wszytkie lubić tak sobie.

sparklingoat

Muszę przygotować takie zestawienie sama dla siebie za rok :) Super inspiracja!

Klaudia

My w ubiegłym roku wydaliśmy niecałe 800 zł na ubrania i buty razem (na dwie osoby), a do tego na dziecko, ale wiadomo, że niemowlak co chwilę potrzebuje nowe (od rozmiaru 50 do rozmiaru 80) :D

Żaneta

W ubiegłym roku wydałam ok 2500 zł na całą garderobę, z czego najwięcej na zimowy płaszcz polskiej marki Talia (ok. 600zł), który na razie spełnia moje oczekiwania. Cieszę się, że większość rzeczy, w tym buty kupowałam z drugiej ręki, głównie na Vinted. Zdarzało się, że musiałam jakieś ubranie przerobić u krawcowej, jednak ostatecznie nie zaliczyłam typowego bubla i jestem bardzo zadowolona:) Wydana kwota jest adekwatna do moich potrzeb… nie planuję konkretnego budżetu na ten rok:)

Agnieszka

Wiem o czym mówisz w związku ze spodniami- Wólczanka.
Mam dwie koszule z Wólczanki obie bawełniane. Jedna kupiona w lumpeksie, noszę ją kilka lat, kolory są wyraziste, wygląda jak nowa. Druga (biała w kwiaty), kupiona przed rokiem, jest zszarzała a kolory stały są mniej wyraźne. Tak, że niestety wraz z rozszerzeniem asortymentu pogorszyła się jakość ubrań u nich.

Karolina

Cześć
Ja w roku 2021 wydałam ok 5 tys .( rok wcześniej było ok 3,700zl)
Lubię Vinted , on mnie czasami gubi … łatwy dostęp / miło jest odebrać paczkę z paczkomatu … ogólnie podniecające :))
W tym roku słuchajcie wpadłam na uważam genialną dla siebie metodę wydawania pieniędzy :)
Założyłam ze chce wydać połowę kwoty z poprzedniego roku czyli ok 2500zl
Podzieliłam sok na kwartały ( trochę wedle pór roku ) i przeznaczyłam na osobnym subkoncie dla siebie po 600 zł na każde trzy miesiące.
Już w styczniu 2022 wydałam pierwsze 600zl – następne 600 do wydania będzie od kwietnia – do czerwca – wtedy skupie się na wiosenno letnich zakupach .
Taka forma jest dla mnie bardzo dobra !
Polecam Wam serdecznie !
I dziękuje Kasia za Twoje zestawienie .
Uwielbiam blog i Twoje teksty .
Paaaa

monika

Koszulką z Ansin jestem rozczarowana, za taką cenę za jaką ją oferują spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Jedynie w przypadku bieli jej odcień uważam za duży plus

Aleksandra

Mam również taką białą koszulkę z Ansin i jestem bardzo zadowolona z jakości, miałam już wiele białych basicowych koszulek i ta jest na prawdę dobra, ale faktycznie jeśli nie chce się mieć bardzo obcisłej trzeba zamówić o rozmiar większą i taka wskazówka jest na ich stronie więc udało mi się kupić idealny rozmiar :)

Kasia

Dzień dobry Pani Kasiu. Chciałam zapytać jaka zasadę Pani przyjmuje przy zakupie okryc wierzchnich w kontekście materiałowym?? Pytam, bo jestem na etapie szukania przejściówek i większość fasonów jest mocno sztuczna np z eko skóry tudziez poliestru w przypadku cienkich pikowanych kurtek. Parki to też rzadko kiedy stricte bawełna, zresztą sama bawełna zauważyłam, że dość szybko się zużywa w takim typie garderoby. Jakieś wskazowki ma Pani odnośnie tej części odzieży, żeby było trwało, w miarę przyjemnie dla ciała i przewiewnie oraz zwyczajnie ladnie?

Paulina

W tym roku postanowiłam zbudować podwaliny pod garderobę (kapsułową) spójną i pasująca do mnie i do moich kształtów. A więc od początku lipca jestem na całkowitym powstrzymywaniu się od jakichkolwiek zakupów, i moje obserwacje po dwóch miesiącach: zdecydowanie wyostrzył mi się wzrok jeśli chodzi o stan ubrań (dostrzegam wszelką byle jakość, i ją eliminuję, jak np. ubrania podniszczone, rozchodzące się na biuście bluzki, opinające sweterki, itp.), zwracam większą uwagę na tworzenie zestawów i wykorzystywania tego co już mam w szafie, zapisuję wszystkie moje ubraniowe potrzeby(np. kupna klasycznych granatowych spodni, w miejsce już zniszczonych….), kolory ubrań i pasujące do mnie, mojego stylu, charakteru.
Jeśli chodzi o ubrania prezentowane przez Ciebie, to z Kokoword jestem rozczarowana, kupiła kurtkę która się non stop gdzieś na szwach pruła, materiał się obierał od wszystkiego, zamek się popsuł gdzieś po tygodniu noszenia); koszule Wólczanki uwielbiam, kupuje je od kilku lat regularnie, ale spodniami jestem tez rozczarowana, po jednym sezonie noszenia wyglądały na sprane, wyblakłe. Pracuje w branży, gdzie obowiązuje mnie elegancki strój na co dzień, choć nie ścisły dresscode.
Co do innych marek, nie wypowiem się, bo ich nie znam. Na ubrania zawsze dużo wydawałam i buty, bo przy mniejszej ich ilości w szafie, częściej je noszę i zużywam.
Mam też trochę kupionych na ciucholandzie, ale jeśli nie były z metkami, to raczej nie zdają egzaminu, niestety coś z pozoru dobrego, potem okazywało się poplamione, gdzieś uszkodzone, itp.
Myślę, że niezależnie od ilości wydanych środków, jeśli zakup jest przemyślany, to rzecz jest wykorzystywana do zupełnego zużycia, i wtedy nie muszę ja zasilać swoimi rzeczami kolejnych sh.